Radny może pisać na Berdyczów. Skandaliczna odpowiedź urzędnika
1 października 2021
Zamiast udzielić odpowiedzi na pytanie zadane w imieniu mieszkańców, urzędnicy odmówili zasłaniając się słowną żonglerką i biurokratyczną nowomową.
Radny dzielnicy to wybierana na pięcioletnią kadencję osoba, do zadań której należy m.in. wzięcie udziału w wyborze burmistrza oraz zadawanie urzędnikom pytań w imieniu mieszkańców - tyle mówi teoria.
"Pytanie prawnie irrelewantne ze względów temporalnych". Co miał na myśli burmistrz?
Konia z rzędem temu, kto przetłumaczy na polski odpowiedź burmistrza Michała Grodzkiego na pytanie radnej.
W praktyce okazuje się, że radny nie ma nic do powiedzenia, jeśli urzędnikom nie spodoba się pytanie.
To było proste i zrozumiałe
- Zwracam się z uprzejmą prośbą o udostępnienie przez odpowiednią komórkę m.st. Warszawy kwestionariuszy ankiet CATI służących do badania opinii mieszkańców m.st. Warszawy. Prośba dotyczy wszystkich ankiet zamawianych przez miasto do realizacji przez podmioty zewnętrze, łącznie z ankietami dotyczącymi oceny atrakcyjności oferty kulturalnej stolicy (jak ta z 5 sierpnia 2016 r.) itp. od stycznia 2014 r. - tak brzmiała interpelacja złożona 16 sierpnia na piśmie przez białołęckiego radnego Piotra Gozdka.
W normalnej sytuacji formalna odpowiedź pojawia się po kilku tygodniach, choć często pismo skierowane do radnego nie zawiera najważniejszych informacji. Jeśli konieczne jest przejrzenie wielu dokumentów, urzędnicy mogą nadesłać najpierw pismo z zastrzeżeniem, że udzielenie odpowiedzi potrwa dłużej. W skrajnych przypadkach trzeba poczekać nawet kilka miesięcy.
"To nie jest interpelacja"
23 sierpnia pytanie trafiło do urzędu miasta a osiem dni później Olaf Osica, p.o. dyrektora Biura Strategii i Analiz Urzędu m.st. Warszawy udzielił zadziwiającej odpowiedzi. Urzędnik w dwóch akapitach cytował ustawę o samorządzie gminnym, a następnie napisał - podkreślając to tłustym drukiem - że pytanie radnego Gozdka jego zdaniem nie spełnia standardów interpelacji. Innymi słowy: ratusz odpowiedzi nie udzieli, bo jego zdaniem pismo radnego zostało źle sformułowane.
- Odnosząc się bezpośrednio do samego wystąpienia radnego należy wskazać, że nie wyczerpuje ono definicji interpelacji określonej przez ustawodawcę - czytamy w piśmie z urzędu. - Wystąpienie Pana radnego nie określa stanu faktycznego sprawy i wynikającego z tego w jego ocenie problemu, a przede wszystkim nie formułuje pytania, na które burmistrz dzielnicy ma udzielić odpowiedzi.
(dg)
.