Radni Targówka na ratunek Telewizji Trwam
9 lipca 2012
Kiedy przeczytałem artykuł Iwony Szpali w "Gazecie Wyborczej" z 28 czerwca "Jak PiS ograł PO i wstawia się za koncernem o. Rydzyka", nie mogłem uwierzyć, że dzieje się to naprawdę w naszej dzielnicy.
Ksiądz czy radny?
Od pewnego czasu przyglądam się kierunkom ich działania i mam wrażenie, że niektórzy (w szczególności PiS) przenoszą atmosferę quazi-religijnego amoku spod pałacu prezydenckiego na Krakowskim Przedmieściu do przestrzeni samorządności lokalnej. Wydaje się, że młody radny Stanisławski ze swoją inicjatywą pomylił organy właściwe kompetencyjnie a radni, którzy mu w tym ulegli, wystawili sobie świadectwo niekompetencji i nieznajomości przepisów. Może radny minął się z powołaniem, bo na stronie internetowej urzędu miasta pisze on o sobie: "Mam 28 lat, jestem katolikiem, osobą o poglądach konserwatywnych. Bóg, honor, ojczyzna to ideały, a zarazem wartości, którymi staram się zawsze kierować w swoim życiu". Deklaracja dość wymowna i powiedziałbym, że głęboko średniowieczna, jeśli chodzi o mój odbiór. Mamy radnego czy księdza? A może rycerza zakonu Najświętszej Maryi Panny (to grzecznościowo piszę, żeby pana radnego nie obrazić krzyżackimi etykietami).
Jest sporo do zrobienia
W Polsce istnieje (powinien istnieć!) pewien porządek prawny, w ramach którego od pewnych spraw jest Sejm RP i uprawnione organy państwowe, a od innych są samorządy lokalne. Oczywiście w katolickim średniowieczu takiego rozdzielenia nie było, więc konserwatywny radny może czuć się trochę niespełniony.
Jako mieszkaniec tej dzielnicy zwracam się zatem z uprzejmą prośbą do radnych (w szczególności PiS), aby skupili się na swoich rzeczywistych zadaniach i zajęli problemami Targówka, Bródna i Zacisza, bo naprawdę jest tu jeszcze sporo do zrobienia.
Sebastian Kozłowski
Autor był radnym Targówka, a także wiceburmistrzem tej dzielnicy. Obecnie jest pracownikiem naukowym Uniwersytetu Warszawskiego.