Przystanki na wschodniej Białołęce niczym postoje PKS
14 kwietnia 2015
Mieszkańcy wschodniej Białołęki mają dość przystanków autobusowych bez wiat. Ulice Lewandów, Berensona czy Kąty Grodziskie wyglądają przez to jak postoje PKS na dalekiej prowincji a nie przystanki w Warszawie.
Przystanki nie mają wiat, przez co oczekiwanie na autobus do przyjemnych nie należy. Podczas deszczu - mokniemy. W słońcu - prażymy się. Wiatr potrafi być nie do wytrzymania. Czy to się kiedyś zmieni? - Wprawdzie nie planowaliśmy ustawienia wiat w tych lokalizacjach, jednak zweryfikujemy, czy istnieją możliwości techniczne montażu ich na tych przystankach - mówi Igor Krajnow, rzecznik ZTM.
Mieszkańców irytuje też to, że większość przystanków jest tu "na żądanie". Dlaczego? Urzędnicy twierdzą, że wszystko wynika ze statystyk. Jeśli 25% zatrzymań autobusów jest niepotrzebna, wówczas przystanek staje się postojem na żądanie.
- Takie pomiary wykonujemy regularnie na wszystkich liniach. Dzięki stosowaniu przystanków na żądanie, skróceniu ulega przeciętny czas przejazdu autobusów, zwłaszcza w godzinach pozaszczytowych. Rozwiązania to od lat stosuje się z powodzeniem w wielu miastach polskich i europejskich - w niektórych metropoliach prawie wszystkie przystanki są "na żądanie". W Warszawie w ten sposób funkcjonuje komunikacja nocna - wyjaśnia Krajnow i dodaje, że w komunikacji dziennej ZTM zwiększa liczbę przystanków warunkowych, a w najbliższym czasie urzędnicy sprawdzą, jak sytuacja wygląda na przystanku Lewandów II. - Na podstawie wyników pomiarów zweryfikujemy jego charakter - deklaruje Krajnow.
Przemysław Burkiewicz