Przychodnia na Piaskach lekceważy pacjentów? "Nie okazał szacunku"
27 listopada 2017
Pilnie potrzebujący pomocy pacjent Wojskowej Specjalistycznej Przychodni Lekarskiej przy ul. Zegrzyńskiej 8 został odprawiony z kwitkiem. Jak twierdzi, ponoć "lekarzowi nie opłacało się przyjąć jednego pacjenta".
Do naszej redakcji z prośbą o interwencję zgłosił się 25-letni Konrad, który na 7 listopada był umówiony na wizytę u okulisty w wojskowej przychodni przy ul. Zegrzyńskiej 8. Wizytę, na której bardzo mu zależało, odwołano. Jak twierdzi czytelnik - w mało eleganckim stylu. 25-latek od kilku lat cierpi na stwardnienie rozsiane, pomimo to stara się normalnie żyć, a więc ma pracę, wynajmuje mieszkanie, mieszka z narzeczoną, z którą planują wspólną przyszłość. Nie oczekuje pomocy od państwa, lecz czasami bywa bezsilny wobec systemu ochrony zdrowia.
"Będę jedynym pacjentem i mu się nie opłaca"
Pan Konrad w dość dużym stopniu nagle stracił widzenie w jednym oku. - Byłem w pracy, więc do przychodni zadzwoniła moja mama i umówiła mnie na prywatną wizytę. Musiałem zwolnić się wcześniej, wszystko sobie załatwiłem. Gdy już to zrobiłem, zadzwonili do mamy i powiedzieli, że lekarz mnie jednak nie przyjmie, ponieważ będę jedynym pacjentem i mu się nie opłaca. Zależało mi na czasie, żeby uzyskać szybką odpowiedź - co się ze mną dzieje. Próbowałem się dodzwonić i uzyskać jakiekolwiek informacje, to mnie w rejestracji przełączały, a potem się rozłączyły - żali się Konrad.
25-latek pojechał do Szpitala Bródnowskiego. W ciągu dwóch godzin było już po badaniu. - Mam się położyć do szpitala, sprawa okazała się pilna. Czy powód nieprzyjęcia pacjenta z powodu "doktorowi się nie opłaca" jest zgodny z etyką lekarską? - zastanawia się nasz czytelnik.
Przyjmują wszystkich pacjentów?
- Lekarze pracujący w naszej placówce przyjmują wszystkich pacjentów zapisanych na wizyty w przychodni, niezależnie czy jest to pacjent prywatny, czy zapisany na wizytę w ramach NFZ. Nawet jeśli na wizytę zapisany jest tylko jeden pacjent, wizyta się odbywa - informuje Dariusz Neudek, dyrektor WSPL SP ZOZ w Legionowie.
Jak dodaje, o odwołanych wizytach pacjenci informowani są najszybciej jak to jest możliwe. Wizyty odwoływane są tylko w przypadkach losowych, których nie można było przewidzieć wcześniej.
- Pacjent został zapisany omyłkowo na wskazany dzień przez nowego pracownika, który pracuje w przychodni od niedawna. Nadzorująca pracę nowego pracownika rejestratorka zadzwoniła do mamy pacjenta, odwołując zapisaną wizytę, przeprosiła ją i zaproponowała termin wizyty w dniu następnym - informuje Dariusz Neudek.
"Takie słowa nie padły"
Jak przekonuje dyrekcja przychodni po odsłuchaniu nagranych rozmów matki pacjenta z rejestratorką, nie stwierdzono, aby padło zdanie "lekarzowi nie opłaca się przyjąć pacjenta". Mało tego, to dyrekcja przychodni uważa, że pacjent nie okazał szacunku lekarzowi, który czekał na niego w dniu następnym, a ten się nie zjawił, ani nie odwołał zaplanowanej wizyty.
- Zasada odwoływania wizyt pacjentów powinna działać w obie strony. WSPL SP ZOZ w Legionowie szanuje czas pacjentów i odwołuje wizyty, jeśli nie mogą być z jakiegoś powodu zrealizowane. Pacjenci jednak nie zawsze szanują czas lekarzy i blokują miejsca innym pacjentom - przekonuje Dariusz Neudek.
Z odpowiedziami dyrektora placówki zapoznaliśmy naszego czytelnika, który był wzburzony tym stanowiskiem. - Niech nie robią wariatki z mojej mamy. Pytałem ją dwa razy, czy tak usłyszała. Potwierdziła każde słowo. Nie przyszedłem na wizytę, bo w tym czasie bylem już w szpitalu i nie chodzi o brak szacunku, którego rzeczywiście po tej odpowiedzi już nie mam dla tej placówki, tylko o sytuację zdrowotną. Grzecznie pytałem o powód odwołania wizyty. Nikt nie potrafił albo nie chciał mi tego wyjaśnić. A teraz to mydlenie oczu - kwituje Konrad.
(DB)