Przy Agorze: mieszkam w śmietniku i dobrze mi tu
20 października 2011
Na terenie działek pracowniczych przy hucie od zawsze szukały schronienia osoby bezdomne z całej Warszawy. Niestety, kiedy w związku z budową mostu Północnego działki polikwidowano, bezdomni byli zmuszeni przenieść się w inne miejsca. Ich celem stały się altanki śmietnikowe na bielańskich osiedlach. Bezdomny koczujący w jednej z nich urządził sobie nawet małe mieszkanie.
Taki los wybrałem
- W zeszłą zimę w altance spały dwie bezdomne osoby. Jedna z lokatorek zmieniała im nawet prześcieradła na wersalce i nosiła kołdry. Ostatni mieszka tu chyba od kilku miesięcy - opowiada czytelniczka.Bezdomny mężczyzna ma około 50 lat. Za rzędem kontenerów ma wersalkę do spania, radio, stół, krzesła - urządził tu małe mieszkanie. Prosto, po męsku. Jest nawet kalendarz z nagą kobietą na okładce. 50-latek je to, co znajdzie w śmietniku. - Za komuny byłoby to nie do pomyślenia, aby tyle chleba wyrzucać. Od tego dobrobytu ludziom to się w głowach przewraca. Proszę spojrzeć, jaki luksusowy zegarek znalazłem - mówi. Okoliczni mieszkańcy twierdzą, że jeszcze rok temu miał on normalne mieszkanie. - Przeganiałem go, kiedy latem wyciągał pety z popielniczek na stolikach. Teraz nie przychodzi. Czasem zostawiam mu pod tylnym wyjściem jedzenie. A jeszcze rok temu był to normalny mężczyzna. Wszystko przez alkohol. Pewnie żona wyrzuciła go z domu - spekuluje pracownik pobliskiego baru z kebabem. Bezdomny nie chciał opowiadać o sobie. Prosił, aby dać mu spokój. - Taki wybrałem sobie los. Nie ukrywam, lubię wypić. A pijanych do noclegowni nie wpuszczają. Obiecuję, że tu posprzątam. Proszę mi dać przezimować w tej altanie. Przecież ja nikomu nie przeszkadzam - mówi.
Prawdziwy problem to śmieci
Faktycznie, to nie bezdomny, koczujący w śmietniku, stanowi dla mieszkańców największy problem. Prawdziwą zmorą są sterty śmieci leżących wokół altany. - Po opróżnieniu kontenerów śmieci zostają na ziemi. Od trzech miesięcy nikt ich nie sprzątnął. Smród niesie się na całą okolicę. Do czego to podobne, aby dzielnica wywieszała kartkę z informacją, żeby nie śmiecić, bo nie ma pieniędzy na sprzątanie! - bulwersuje się pan Grzegorz. Mieszkańcy domagają się, aby altankę zamknąć na klucz i wreszcie zadbać o czystość osiedla.To wina lokatorów!
Za zaistniałą sytuację Zakład Gospodarowania Nieruchomościami obwinia mieszkańców bloku. Twierdzi, że wspólnota nie umie zorganizować wywozu śmieci, a bezdomny koczuje, bo lokatorzy sami mu w tym pomagają, wyrzucając gabaryty do śmietnika, zamiast specjalnego kontenera.- Terenem dookoła altanki śmietnikowej administruje bielański Zakład Gospodarowania Nieruchomościami. Jednakże zalegające na nim nieczystości pochodzą z gospodarstw domowych i powinny być uprzątnięte na koszt wspólnoty mieszkaniowej Przy Agorze 26a - ocenia Tadeusz Olechowski, rzecznik urzędu dzielnicy Bielany. Jednocześnie informuje, że ZGN nie ma pieniędzy na wynajęcie firmy sprzątającej tereny zielone wokół bloków. - Obecnie z uwagi na ograniczone fundusze ZGN zawarł umowę z firmą sprzątającą na oczyszczanie jedynie powierzchni utwardzonych - mówi rzecznik. Zapewnia jednak, że sprawę koczującego w altanie śmietnikowej bezdomnego dzielnica przekaże Ośrodkowi Pomocy Społecznej. - Przypominam, że wspólnota mieszkaniowa Przy Agorze 26a ma możliwość zamknięcia altanki i uniemożliwienia w ten sposób przebywania w niej osób niepożądanych - mówi krótko rzecznik.
Anna Przerwa