Przez komórkę na wschodniej Białołęce nie pogadasz
18 grudnia 2012
Wydawałoby się, że czasy problemów z brakiem zasięgu w telefonach komórkowych mamy dawno za sobą, tym bardziej w stolicy kraju. Niestety, okazuje się, że to tylko pozory - są miejsca na Białołęce, gdzie trzeba wychodzić przed dom, żeby porozmawiać...
- Co jakiś czas kradną w naszej okolicy kable, więc wtedy zostajemy zupełnie odcięci od telefonów, nie mówiąc już o internecie - mówi mieszkanka. - Kiedyś była nadzieja na zmianę - były plany postawienia anteny na rogu Mańkowskiej i Ruskowego Brodu. To jedyna publiczna działka w okolicy. Znalazł ją jeden z naszych sąsiadów, nawet w urzędzie dzielnicy mieli o tym słabe pojęcie. Dogadał operatorów, chcieli postawić wspólną antenę, ale nic z tego nie wyszło. Fama głosi, że zablokowała to jedna z naszych radnych, bo antena stałaby za blisko jej domu - dodaje mieszkanka.
Faktycznie, kiedyś był plan, aby zbudować antenę na tej samej działce, co plac zabaw przy Ruskowym Brodzie, jednak pomysł spotkał się z dużym sprzeciwem. Plac zabaw powstał, natomiast o przekaźniku przestało się mówić.
- Były rozmowy i konsultacje na ten temat. Sam byłem przeciwny stawianiu anteny na placu zabaw - tłumaczy wiceburmistrz Piotr Jaworski. Podkreśla też, że oddziaływanie anteny w bliskiej odległości jest szkodliwe, tym bardziej dla dzieci. A jedyne miejsce, w którym w dzielnicy takowa została postawiona przy szkole, to ul. Bohaterów, jednak na to wyraziła zgodę rada rodziców.
Z opinią burmistrza nie zgadza się część mieszkańców. - Przede wszystkim nikt nigdzie nie udowodnił naukowo, że taka antena ma jakiekolwiek szkodliwe działanie. Dużo bardziej niebezpieczne jeśli już, jest trzymanie przy uchu komórki, która wciąż poszukuje zasięgu - mówi czytelniczka.
Problem jest i to niemały, gdyż życie w dobie internetu i telefonii komórkowej bez tych "cudów" techniki jest praktycznie niemożliwe, a na pewno dużo trudniejsze. Mieszkańcy narzekają, a władze dzielnicy bezradnie rozkładają ręce. - Jeśli ktoś wystąpi do nas z oficjalnym wnioskiem w tej sprawie, zrobimy wszystko, by antena stanęła na wschodniej Białołęce. Do tego jednak potrzebny jest też teren - mówi wiceburmistrz Piotr Jaworski.
Zapytaliśmy trzech największych polskich operatorów, czy byliby gotowi zainteresować się tematem. Jako pierwszy odpowiedział Play. - W tym rejonie poszukujemy lokalizacji pod stację już od kilku lat. Niestety, mimo wielu prób do tej pory to się nie udało. Okazuje się, że właściciele nieruchomości nastawieni są na sprzedaż działek i nie chcą obniżać wartości gruntu poprzez postawienie stacji bazowej. Są tam również ograniczenia w planie zagospodarowania przestrzennego. Jak widać to nie jest takie proste. My jesteśmy bardziej niż zainteresowani, ale pewnie za pół roku dzwoniłaby pani do mnie w sprawie protestu mieszkańców przeciwko budowie masztu - mówi Marcin Gruszka z biura prasowego sieci Play.
Jest dobra wiadomość dla klientów Orange. Operator chce zacząć działać już w przyszłym roku.
- W planach inwestycyjnych Orange Polska dotyczących Białołęki na następny rok znajduje się uruchomienie stacji bazowej Orange. Inwestycja powinna być zrealizowana w I kwartale 2013 roku. Mamy nadzieję, że dzięki temu poprawi się zasięg naszej sieci na Białołęce - poinformowało biuro prasowe. Operator nie zdradza, gdzie miałby stanąć maszt.
Anna Sadowska