Przejeżdżanie środkiem z dużą prędkością, nagłe hamowanie z piskiem opon, omijanie przeszkody zatoką przystankową - to nie obrazki z pierwszej lekcji w szkole nauki jazdy, ale rzeczywistość białołęckich kierowców, zdumionych nowymi progami wyspowymi.
REKLAMA
Progi zwalniające zamontowano niedawno m.in. na Odkrytej, Ordonówny i Głębockiej. Zdecydowano się na progi wyspowe - to jedyne rozwiązanie dopuszczalne w Polsce na jezdniach, którymi kursują autobusy - i... natychmiast pojawiły się demony, znane np. z bardzo niebezpiecznej ul. Mrówczej w Wawrze. Niektórzy kierowcy nie robią sobie z nic z ograniczenia prędkości do 30 km/h i pędzą środkiem między progami (a wystarczyłoby namalować między nimi podwójną ciągłą i postawić na niej prefabrykowany "krawężnik"). Inni najwyraźniej nie patrzą na znaki drogowe, bo zatrzymują się przed progami z piskiem opon i przejeżdżają przez nie z minimalną prędkością (a wystarczy zwolnić do przepisowych 30 km/h). Jeszcze inni korzystają z dość kuriozalnego umiejscowienia progów...
- Przy Galerii Odkryta zamontowali próg zwalniający tak, że można go spokojnie ominąć zatoką przystankową - pisze nasz czytelnik.
No cóż, skręcając w zatokę też trzeba zwolnić, więc próg - jakby nie patrzeć - spełnia funkcję. A że pasażerowie na przystanku boją się, że samochód zaraz w nich wjedzie? Motoryzacja (Polski) wymaga wyrzeczeń!
Na Hanki Ordonówny jest podwójna ciągła i co? I nic. Jadąc z przeciwka trzeba uważać, na omijających progi, którzy przekraczają podwójna ciągłą. Przy takiej kulturze jazdy to progi powinny być normalne, przez całą szerokość ulicy. A co do autobusów, to 211 świetnie sobie radzi i przejeżdżają po progach. Więc twierdzenie, że to ze względu na autobusy nie jest do końca prawdą. Następną kwestią jest umiejscowienie progów. Te w okolicy ul. Ćwiklińskiej, są rozmieszczone w takiej odległości od przejścia dla pieszych oraz skrzyżowania Ordonówny/Ćwiklińskiej, że samochody nabierają największej prędkości właśnie w tych miejscach, gdzie ona powinna być najmniejsza.
Polecam autorowi przejazd z prędkością 30 km/h. Remont zawieszenia murowany. No chyba, że to służbowy lub suv. Takimi i 50 km/h i więcej jeżdżą przez progi.
Te progi wyspowe to wielka lipa. Dobre spowolnienie ruchu uzyskuje się przez zainstalowanie "wałeczka" w poprzek jezdni, spajającego oba chodniki po obu stronach ulicy.
Zamiast instrukcji pokonywania bubla należy zamieścić instrukcję jego naprawy: 1) Progi należy przenieść bliżej "chronionych"miejsc. Są stanowczo za daleko. 2) Aby spełniały swoją funkcję spowalniającą należy zamontować na podwójnej ciągłej pomiędzy nimi krawężnik uniemożliwiający jazdę środkiem - po prostu zrobiono to połowicznie.Najlepszym rozwiązaniem i wygodnym dla pieszych byłoby przejście wyniesione, z którym również radzą sobie autobusy, które notabene i tak nie powinny w tych miejscach pędzić. Położone już progi można wykorzystać na innych węższych białołęckich ulicach.
Innym najepszym rozwiązaniem jest zamiast "garbu" jakim jest tzw. próg utworzyć rów czyli dołek głębokości 30 cm przez szerokość całej jezdni. Albo nie naprawiać ulic i dróg w szczególnych miejscach (np. przy szkołach) i pozostawić tam wyłomy.
A najlepszym rozwiązaniem, łączącym bezpieczeństwo i tradycyjne wartości, jest zerwać asfalt i zrobić drogę gruntową! Ewentualnie, ale wyłącznie przez wzgląd na autobusy, można by wykorzystać trylinkę z remontowanej niedawno Mehoffera.No ale żarty na bok - populistyczni decydenci słuchając bezzasadnych postulatów egoistycznych mieszkańców tworząc niefunkcjonalne rozwiązania. Brzmi zupełnie logicznie. Po co o tym pisać kolejne artykuły?P.S. Co tam omijanie obecne progów - poczekajcie jak napada śniegu! I ciekawe jak to będzie odśnieżane - też bokiem?
progami jestem generalnie zaskoczony. W pobliżu Mehoffera samochody faktycznie jeździły szybko, ale nie widziałem nigdy problemu z przejściem przez ulicę po pasach. Zresztą tamtędy mało kto chodzi. Po co ten próg ? Progi w rejonie szkoły na Strumykowej mają sens, chociaż dwa przejścia dla pieszych to pewnie jakaś fanaberia chcącego wykazać się radnego. Progów na Odkrytej nie komentuje, za mało tamtędy jeżdżę, a jak już, nie sądziłem, że jest problem utrudniający pieszym przechodzenie przez jezdnięInwestycję w progi traktuję jako szalony pomysł niedowartościowanego radnego. Coś co w sposób przyspieszony powoduje zużycie naszych samochodów i ich uszkadzanie jest po prostu złe. Należało szukać innych rozwiązań
Tym innym rozwiązaniem powinna być sygnalizacja świetlna dla pieszych, tzw. regulowana, czyli po naciśnięciu przycisku. Te progi to ostatnia głupota, można je montować na wąskich osiedlowych uliczkach oraz przy szkołach, w innych miejscach mija się z celem. I jeszcze jedno - ten, który napisał, ze po tych progach można spokojnie przejechać przepisowo 30 km/h, niech puknie się w czoło! Na progach trzeba praktycznie zatrzymywać się, chyba, ze komuś nie zależy na jakosci auta (a takich rzeczywiście w wafce sporo).
Wydaje mi się, że progi, tam gdzie są obecnie, nigdy nie będę mogły być lepsze. A to dlatego, że:1) skoro progi mają być pokonywane "okrakiem" przez autobus to musi on na próg najechać jadąc w linii prostej (inaczej koła będą zahaczały o krawędzie progu) 2) skoro autobus ma dwie osie (lub więcej, ale takie akurat nie jeżdżą Odkrytą i Ordonówny), to próg musi a) być wystarczająco daleko od zatoki przystankowej, aby autobus miał miejsca do ustawienia obu osi w linii prostej b) być możliwe do całkowitego ominięcia przez autobus, a zatem na wysokości środka zatoki przystankowejW rezultacie albo progi będę zawsze pozycjonowane względem zatoki, a nie przejścia dla pieszych które miały "chronić" (co bardzo dobrze widać na Ordonówny) albo będą możliwe do objechania (co widać na Odkrytej).Niestety, progi (wyspowe, ale też te zwykłe) są tylko z pozoru skuteczne. Na głupich kierowców nie mają żadnego wpływu - oni albo wcale nie zwolnią albo ominą albo zrobią coś jeszcze głupszego. Cierpią tylko normalni kierowcy, którzy jednak do tej pory nie stanowili problemu. Do tej pory, bo nic nie demoralizuje normalnego kierowcy bardziej niż głupia organizacja ruchu.A wystarczyłoby zamontować światła "na przycisk". No ale nie dało by rady przed wyborami...
Progi wyspowe - instrukcja obsługi Najbardziej popularnym sposobem jest po prostu przejazd środkiem między progami. Jest to możliwe dzięki zastosowaniu na tej w zasadzie osiedlowej uliczce pasów ruchu jak na drodze ekspresowej - po 3,5 m w każdą stronę. Konfiguracje progów, wysp dzielących, słupków, krawężników i separatorów mogą być różne, ale zasada jest prosta. Nie należy liczyć na to, że kierowcy z własnej nieprzymuszonej woli pojadą tak jak im namalowano. Progi należy umieszczać tak, by fizycznie nie dało się ich ominąć samochodem.
Nie dałeś/aś linka, ale sobie sam znalazłem: http://www.zm.org.pl/?a=progi_wyspowe-147Nadal nie ma tam rozwiązania dla progów w rejonie zatok przystankowych, co jak mi się wydaje, jest kluczowym problemem na Nowodworach.Może by coś wyszło z połączenia wyspy dzielącej oraz progu tylko dla jednego kierunku instalowanego zawsze przed przystankiem? Tylko przejście dla pieszych powinno być między progiem a przystankiem, a na Odkrytej jest ono za przystankiem.
Progi wyspowe nie zdają egzaminu. Są one zbyt daleko oddalone od siebie. Pomimo tych "wysp" na Jórskiego, Gilarskiej czy Ostródzkiej są cwaniaki co doskonale pokonują te przeszkody bez wytracania szalonej prędkości.
Chyba wszyscy, którzy chcieli progów wyobrażali sobie je takie, jak są na Strumykowej przy Przedszkolu. A tu wykonano co innego i stąd problem. Następnym razem, jak będziecie domagać się progów, to dokładnie dopytajcie urzędników jakie one będą.