PO-PiS się kończy? "To miała być sesja-pułapka"
31 października 2017
Na wczorajszej sesji bemowskiej rady pojawili się jedynie przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej. Wchodząca w skład koalicji rządzącej Bemowska Wspólnota Samorządowa wraz z opozycją zbojkotowały sesję.
- Trudno mi zrozumieć, jak na sesję, dotyczącą właściwie wszystkich mieszkańców naszej dzielnicy, radni pochodzący przecież z wolnych wyborów mogli nie przyjść - dziwił się burmistrz Michał Grodzki.
Burmistrz ma prawo czuć się zaniepokojony. To pierwszy poważny zgrzyt w koalicji od czasu jej powstania. Być może nawet koniec bemowskiego PO-PiS-u. Dlaczego radni BWS nie przyszli na sesję?
- Nie było w porządku obrad punktu w sprawie odwołania przewodniczącego rady, a taki wniosek padł na ostatniej sesji - mówi radna Hanna Głowacka. - Nie mamy z PO i PiS koalicji, tylko porozumienie programowe. Ja osobiście nie widzę możliwości dalszego sprawowania funkcji przewodniczącego przez Marka Cackowskiego (PiS). Nie przyszliśmy również z tego powodu, że porządek obrad zawierał trzydzieści kilka punktów. PiS chciał nas w ten sposób wciągnąć w sesję-pułapkę, która mogłaby być wielokrotnie zwoływana i przerywana, żeby nie dopuścić do odwołania przewodniczącego - dodaje radna.
Jeśli w bemowskiej radzie powstałaby nowa większość, byłaby to koalicja wszystkich trzech ugrupowań lokalnych (Wybieram Bemowo, Dla Bemowa i BWS) przeciwko partiom politycznym. Takie rozwiązanie jest jednak mało prawdopodobne. Biorąc pod uwagę wszystko to, co w obecnej kadencji z Bemowem wyrabiała prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz, jest mało prawdopodobne, że ugrupowania te zdecydują się na kolejną konfrontację z ratuszem.
(red)