Parkingi-chwilówki przy stacjach metra - dobry pomysł?
11 września 2015
Kiss&ride - w naszym kraju to rozwiązanie komunikacyjne jest na tyle mało popularne, że nie doczekało się jeszcze polskiej nazwy.
Na zatoki kiss&go przy stacjach metra można było głosować w czerwcu w ramach budżetu partycypacyjnego, ale projekt pod mylącym tytułem "Przyjazne metro" nie zyskał odpowiedniej liczby głosów. Dobrym wyjściem byłoby wyznaczenie miejsc kiss&go na jezdni, bez zabierania pieszym chodnika. Sam pomysł był zresztą egzotyczny, bo zakładał nie wyznaczenie miejsc do postoju, ale budowę zatok kosztem chodnika i prawie 58 tys. zł. Zabieranie pieszym miejsca tam, gdzie potrzebują go najwięcej, czyli w miejscach przesiadek z autobusów do metra, nie ma nic wspólnego z "przyjaznym metrem" ani usprawnianiem komunikacji w mieście. Jest też inny problem.
- Obawiam się, że te zatoczki byłyby notorycznie zastawione przez samochody z Łomianek i okolic - komentuje na stronie projektu pan Robert.
To, że sama obecność zatok prowokuje do zastawiania ich samochodami, jest już udowodnione. Dlatego dobrym wyjściem byłoby wyznaczenie miejsc kiss&go na jezdni, bez zabierania pieszym chodnika. Przy stacjach Słodowiec, Stare Bielany i Wawrzyszew można wyznaczyć je na prawych pasach ul. Kasprowicza (i tak są tam już przystanki autobusowe bez zatok) - potrzeba dobrej woli inżyniera ruchu i Zarządu Dróg Miejskich oraz kilku znaków drogowych, słupków i prefabrykowanych elementów do miejscowego zwężenia jezdni. Można też zastanowić się nad legalizacją parkowania na dwie minuty na niewykorzystywanym chodniku za budynkami wejściowymi na stację. W obu wypadkach koszt byłby nieporównywalnie niższy niż 58 tys. zł, wyniósł kilka tysięcy. Warto zainwestować?
Dominik Gadomski