Uszkodzona barierka w skateparku. Dziecko ma pękniętą czaszkę
12 stycznia 2021
Zabawa w parku na Białołęce zakończyła się tragicznym wypadkiem. Jak przyznają urzędnicy, dewastacje placów zabaw są zmorą naszej dzielnicy.
O wypadku w parku przy Magicznej jako pierwszy poinformował TVN Warszawa. W sobotę 2 stycznia 6-latek bawiący się w skateparku oparł się o niezabezpieczoną barierkę i spadł z wysokości około półtora metra, uderzając o ziemię i wybijając sobie kilka zębów. W szpitalu przy Niekłańskiej okazało się, że ma również pękniętą czaszkę.
Wypadek na Białołęce
Według matki 6-latka dwa pręty w barierce były wyłamane już w październiku, a od tego czasu uszkodzenie się powiększało. Sprawa została zgłoszona do Miejskiego Centrum Kontaktu (tel. 19-115) dopiero po wypadku.
- Uszkodzona barierka na skateparku została zabezpieczona 7 stycznia, a następnego dnia, czyli 8 stycznia wyłamane pręty zostały przyspawane - mówi Marzena Gawkowska, rzeczniczka białołęckiego ratusza. - Zajęliśmy się sprawą w najszybszym możliwym terminie. W okresie 2-7 stycznia wypadały trzy dni wolne od pracy.
Wandale w parku na Białołęce
Rodzice 6-latka obwiniają białołęckich urzędników, którzy według nich nie naprawili uszkodzenia w skateparku odpowiednio szybko.
- Niestety akty wandalizmu, uszkodzenia zabawek i wyposażenia terenów rekreacyjno-sportowych to prawdziwa plaga i zmora dzielnicy - mówi rzeczniczka białołęckiego urzędu. - Nie dalej jak w nocy 4/5 stycznia połamane zostały trzy latarnie na skwerze przy Krzyżówki. Natomiast park na Magicznej bije niechlubne rekordy pod względem liczby dewastacji i interwencji, które podejmują służby mundurowe i firma zatrudniona do obsługi monitoringu parku.
W październiku pracownicy firmy, policja i straż miejska interweniowali w parku przy Magicznej 97 razy, czyli średnio trzy razy dziennie. Ze względu na liczne akty wandalizmu urzędnicy zdecydowali się nawet na demontaż bocznych ścian altan, które zasłaniały widok kamerom monitoringu. Nie rozwiązało to jednak problemu ciągłych dewastacji.
(dg)