Ostatnia kadencja prezydenta Smogorzewskiego?
20 stycznia 2017
Proponowane przez PiS i popierane przez część środowisk politycznych wprowadzenie kadencyjności organów samorządowych może oznaczać, że obecna kadencja będzie ostatnią. Z tym, że nie na pewno...
Za rok znów czekają nas wybory samorządowe. Wiele wskazuje na to, że, jeśli zmiany zasad wyboru organów samorządowych, o których coraz głośniej mówi PiS, zostaną wprowadzone, może być to ostatnia kadencja prezydenta Legionowa Romana Smogorzewskiego. Wszystko jednak zależy od tego, w jakim kształcie ewentualne zmiany w ordynacji wyborczej proponowane przez PiS miałyby wejść w życie.
Dwie kadencje i koniec
Kadencyjność samorządów od lat postuluje wiele środowisk, choćby Ruch Palikota, SLD, a całkiem niedawno Nowoczesna. Z grubsza rzecz biorąc sednem zmian miałoby być ograniczenie do dwóch kadencji władzy prezydentów, burmistrzów i wójtów. Nie wiadomo jeszcze, czy mają to być kadencje jak dotychczas czteroletnie, czy pięcioletnie. Sama zmiana wydaje się łączyć bardzo na co dzień podzielone środowiska polityczne. Wielu komentatorów wskazuje też, że kadencyjność obowiązuje w niemal wszystkich zachodnich demokracjach.
Łatwo wytłumaczyć dlaczego. Wieloletnie rządy tych samych ludzi i ekip rodzą problem tworzących się w miastach i miasteczkach korupcjogennych układów, uwikłanych w koligacje ze światem lokalnego biznesu. Układy, znajomości, nepotyzm, kolesiostwo, łapówkarstwo trawią polskie samorządy. W wielu przypadkach przekłada się to na jakość naszej polityki, w szczególności tej samorządowej, gdzie lokalne media są słabe i albo wchodzą w układ albo klepią biedę, w dodatku docierają do niewielkiej liczby mieszkańców. Owszem, media nagłaśniają afery, patrzą na ręce, ale propagandowe tuby władzy niejednokrotnie zamiatają sprawy pod dywan. Rozbicie tych układów w wyborach jest trudne, wszak na władzę głosuje sztab urzędników, nauczycieli, wspiera ją zainteresowany zachowaniem status quo lokalny biznes.
Układ towarzysko-biznesowy
Czy z taką sytuacją mamy do czynienia w Legionowie? Część mediów lokalnych uważa, że tak i wręcz domaga się rozbicia układu polityczno-biznesowego na linii prezydent - ratusz - SML-W - koncesjonowany biznes. Szeroko opisywane afery, z którymi wiązany jest prezydent Smogorzewski, układy z prezesem SML-W Szymonem Rosiakiem zdawałyby się potwierdzać ten stan rzeczy. Na razie, badający kolejne sprawy prokuratorzy nie znaleźli w działaniach prezydenta nieprawidłowości.
Ale zostawmy afery i aferki, bo niezależnie od tego, co wykażą prowadzone wciąż jeszcze postępowania, dla wszystkich - nawet dla tych, którzy prezydenta Smogorzewskiego lubią i doceniają jego dotychczasową pracę - jest chyba jasne: układ władzy w Legionowie istnieje - tworzy się niejako naturalnie, towarzysko, czasem jest wybrukowany dobrymi chęciami, czasem interesem. Ale istnieje! Jaka jest w nim rzeczywista rola prezydenta? Nie mnie o tym sądzić, wiadomo, że zmiana trybu wyboru i funkcjonowania samorządu może oznaczać, że sprawujący urząd czwartą już kadencję Smogorzewski nie będzie mógł startować w kolejnych wyborach, spełniając tym samym życzenia legionowskiej opozycji wieszczącej, po sprawach ze sprzedażą działki przy Parkowej, czy ujawnienia faktu wynajmowania lokalu nabytego od spółdzielni bankowi, jego rychły koniec.
Czy prawo działa wstecz?
Z tym, że jednak nie na pewno. Wszystko zależy od tego, w jakim kształcie nowe przepisy miałyby wejść w życie i od kiedy miałyby obowiązywać. PiS coraz wyraźniej dąży do tego, by szybko przesłać wprowadzenie kadencyjności do Trybunału Konstytucyjnego, który miałby zalegalizować działanie prawa wstecz. Jeśli tak by się stało, Roman Smogorzewski byłby rzeczywiście jednym z 66 ze 107 prezydentów miast, którzy odpadliby z wyborczego wyścigu przed startem.
Przeciwko takiemu rozwiązaniu protestuje jednak nie tylko opozycja, oskarżająca PiS o kierowanie się doraźną korzyścią polityczną, ale i prawnicy, konstytucjonaliści, wskazując na niebezpieczeństwa takiego rozwiązania, które byłoby de facto podważeniem zaufania do prawa. Także część środowisk związanych z partią rządzącą mówi głośno, że prawo nie może działać wstecz. Jeśli te argumenty przeważą, kadencyjność zacznie obowiązywać rzeczywiście od nadchodzących wyborów, ale dotychczasowe kadencje nie będą brane pod uwagę. W takiej sytuacji nowa ordynacja nie zablokuje ubiegania się o reelekcję rządzącym już ponad dwie kadencje. W tym także prezydentowi Smogorzewskiemu, który, jeśli wygra wybory, będzie mógł rządzić Legionowem jeszcze przez osiem, a gdyby wydłużone zostały kadencje, nawet przez dziesięć lat.
Skok do parlamentu
Inna sprawa, że nie wiadomo, po pierwsze, w jakim stopniu kampania przeciw prezydentowi wpłynie na jego wynik wyborczy, a po drugie, czy Smogorzewski w ogóle będzie chciał jeszcze kandydować. Już przed poprzednimi wyborami mówiło się, a on sam nie zaprzeczał, że zamierza kandydować do parlamentu. Z ramienia PO. Ostatnio ustąpił miejsca Janowi Grabcowi, niewykluczone jednak, że w kolejnych wyborach wystartuje sam i wcale nie będzie pozbawiony szans na sukces, o ile Grabiec utrzyma wysoką pozycję w strukturach PO. To, póki co, wróżenie z fusów, ale może się okazać, że ostatnia kadencja naszego prezydenta wcale nie musi być ostatnią.
(wk)