Obiecanki cacanki
25 czerwca 2010
Mieszkańcy ul. Kopalnianej ponownie zwrócili się do "Echa" z prośbą o interwencję w sprawie ułożenia płyt dojazdowych na swojej ulicy.
- To były zmarnowane pieniądze. Choć po waszej interwencji wyrównano nam nawierzchnię, znowu tworzą się tu dziury i nierówności - mówi zirytowana pani Iwona. - Bardzo trudno dojechać nam do domów, a po deszczu tworzy się błoto i bagno. Nie da się przejść bez kaloszy - dodaje.
Mieszkańcy twierdzą, że wystarczyłoby ułożenie tymczasowego dojazdu z płyt betonowych. Takie rozwiązanie zastosowano na drodze dojazdowej do terenu po-bliskiej inwestycji Mak Domu.
- Ostatnio zauważyłam, że na skrzyżowaniu ul. Kopalnianej z Szeligowską ktoś kładzie chodniki. Dlaczego nas omijają? - pyta czytelniczka. - Przecież wystarczyło-by ułożyć tu tymczasowe płyty, które w momencie instalowania sieci wodno-kana-lizacyjnej będzie można łatwo zdemontować. Jak długo jeszcze dzielnica będzie grać z nami na zwłokę? Po co utwardzać teren, skoro po miesiącu nie widać efek-tów tych prac? - dziwi się pani Iwona.
Dzielnica jest daleka od deklaracji. Rzecznik ratusza tłumaczy nam, że wyda-wanie publicznych pieniędzy wymaga rozwagi, dlatego też miasto prawie nigdy nie decyduje się na rozwiązania tymczasowe i prowizoryczne. - W tym celu inwestycje realizowane przez różne miejskie podmioty są koordynowane, np. aby nowego asfaltu nie zrywać ze względu na układanie rur. Ułożenie płyt to normalna inwes-tycja, wymagająca projektu, pozwolenia na budowę, która zresztą wcale nie kosz-tuje tak mało - mówi Krzysztof Zygrzak, rzecznik bemowskiego urzędu. - Postulat mieszkańców zostanie gruntownie przeanalizowany pod kątem opłacalności i sen-sowności inwestycji. Być może lepszym rozwiązaniem okaże się jednak namówie-nie Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji do szybszej realizacji ich inwestycji, co umożliwi dzielnicy budowę ulicy w kształcie docelowym - dodaje.
Anna Przerwa