O dwóch kradzieżach, których nie było
10 listopada 2006
Dwóch sprytnych mieszkańców Bielan wpadło na pomysł szybkiego i łatwego zarobku. Zgłosili kradzież aut, które... sprzedali na części.
Funkcjonariusze podejrzliwie potraktowali to zgłoszenie, bo zeznania Arka-diusza R. były niespójne. Postanowili przesłuchać go jeszcze raz. Wezwany po-nownie do komendy 27-latek podczas luźnej rozmowy z policjantami zachowywał się bardzo dziwnie. Stracił nerwy i przyznał się, że zgłosił fikcyjną kradzież. Oka-zało się, że był na tyle bezczelny, że odczekał aż trzy miesiące od oddania samo-chodu na części do zgłoszenia fikcyjnej kradzieży. Przesłuchany po raz kolejny przyznał się, że auto przekazał nieznajomemu mężczyźnie, który zajął się jego rozbiórką. Do oszustwa popchnęła Arkadiusza R. chęć kupna mieszkania. Ponieważ samochód był wzięty na kredyt, bank nie chciał udzielić mu kolejnej pożyczki. Właśnie wtedy mężczyzna wpadł na pomysł zgłoszenia fikcyjnej kradzieży.
Drugie zdarzenie miało miejsce kilka dni temu. Zbigniew M. zgłosił w komen-dzie kradzież samochodu. Opowiedział, że przyjechał w odwiedziny do swojego kolegi. Kiedy chciał wracać do domu, zorientował się, że na parkingu nie ma jego auta. Sprawę zgłosił oczywiście policji. Podczas przesłuchań gubił się jednak w zeznaniach. Przyciśnięty przez funkcjonariuszy przyznał się w końcu, że zgłosił fikcyjną kradzież auta po to, by uzyskać odszkodowanie. W rzeczywistości auto oddał koledze, który rozebrał je na części i... sprzedał.
Policjanci postawią obu mężczyznom zarzut usiłowania oszustwa oraz powia-domienia policji o niepopełnionym przestępstwie.
cehadeiwu
na podstawie informacji policji