Niepotrzebna straż?
28 maja 2010
Strażnicy miejscy mają pilnować porządku i bezpieczeństwa na warszawskich ulicach. Jak sobie radzą? Widzimy i oceniamy wszyscy.
- Zastanawiam się nad sensem istnienia straży miejskiej w dzielnicy Białołęka. Poproszeni o interwencję w sprawie wycinki dwóch pokaźnych dębów na terenie budowy budynku wielorodzinnego przy ulicy Książkowej, nie mogli znaleźć tego miejsca - mówi zirytowany Adam Wątkowski. Mieszkaniec wytyka straży także inne potknięcia: - Przy ulicach Strumykowej i Pasłęckiej samochody parkują na trawni-kach, chodnikach, drogach dojazdowych i przejściach dla pieszych, zastawione są wyjazdy z osiedli. Wszędzie jest pełno śmieci. Skoro nie widać efektów pracy stra-ży miejskiej, to może w ramach oszczędności zlikwidować tę formację? - zastana-wia się pan Adam.
Rzeczniczka straży odpiera zarzuty: - Straż miejska podjęła interwencję przy ulicy Książkowej związaną nie z dębami, jak zgłaszał mieszkaniec, a topolami - mó-wi Monika Niżniak. Rzeczniczka urzędu dzielnicy potwierdza jednak, że wycinka nie była samowolką. - Zostało wydane pozwolenie na wycinkę drzew na terenie budo-wy budynku wielorodzinnego - informuje Bernadeta Włoch-Nagórny. W zamian za wycięte drzewa posadzono nowe. - Zostało usuniętych 30 drzew, zgodnie z decyzją wydaną przez urząd dzielnicy o zezwoleniu na ich wycięcie. Nasadzono w zamian 28 - mówi Aleksandra Wilk z Warsaw Trust Development.
A co strażnicy mają do powiedzenia w sprawie parkowania na Strumykowej i Pasłęckiej?
Białołękę patroluje 12 mundurowych. - Przez ostatnie dwa miesiące podjęto na Białołęce 1643 interwencje. Odnośnie parkowania na Pasłęckiej - pomagaliśmy 22 razy, na Strumykowej aż 66 razy - mówi Jolanta Borysewicz ze straży.
bk