"Niech hulajnogi jeżdżą po chodnikach"
18 kwietnia 2019
Na Krakowskim Przedmieściu doszło do pierwszego w Warszawie odnotowanego wypadku z udziałem elektrycznej hulajnogi. Do szpitala trafiła piesza, 49-letnia Czeszka, ale to jej policja dała mandat. Oto komentarz czytelniczki.
To było do przewidzenia, że osoby na hulajnogach zaczną rozbijać się o przechodniów a urzędnicy będą kombinować, jak pozbyć się ich z chodników. Jako rowerzystka i matka wożąca swoje dziecko w foteliku jestem całkowicie PRZECIWNA zezwalaniu na jazdę hulajnogą po drodze dla rowerów. A jestem przekonana, że właśnie w takim kierunku to pójdzie. 90% komentarzy w internecie to głosy domagające się zrównania ich w prawach z rowerzystami.
Czy nie można po prostu przyjąć założenia, że osoby jadące na hulajnogach powinny uważać na innych? Do tej pory hulajnogami jeździły przede wszystkim dzieci i problemów nie było. Pojawiły się, kiedy na zabawki dla dzieci założono silniki elektryczne i zaczęto masowo wypożyczać je nastolatkom i młodym, głupim facetom.
Elektryczne hulajnogi są rzeczywiście szybkie, ale to nie rowery. Nie można przewieźć nimi dziecka ani zakupów, więc nie są użyteczne w codziennym życiu. Nie da się na nich sygnalizować skrętu, więc są nieprzewidywalne. Zwracam uwagę, że pieszy, na którego jedzie szaleniec na hulajnodze, ma szansę odskoczyć. Ja, jadąc rowerem takiej szansy nie mam a sądząc z reakcji policji na wypadek na Krakowskim Przedmieściu podejrzewam, że skończy się tak: ja trafię do szpitala, moje dziecko ucierpi, a na koniec jeszcze dostanę mandat.
Aneta S.
______________
Chcesz, żeby Twoja opinia także znalazła się na portalu? Napisz na adres: redakcja@gazetaecho.pl.