Nie wierz nigdy kobiecie
27 sierpnia 2010
A wszystko to... Spotkałem się z kolegą... Nowicjusz recydywista.
Nie wierz nigdy kobiecie
Nigdy nie należy drażnić gospodyni domowej, zwłaszcza w kwestiach finansowych. Zdesperowana pomoc może w drastyczny sposób upomnieć się o podwyżkę. Do komisariatu w Wawrze zgłosił się mężczyzna, który powiadomił o kradzieży. Okrad-ła go własna gospodyni. Pochodząca z Ukrainy kobieta pracowała u niego od dwóch miesięcy. Otrzymywała pensję, a dodatkowo miała dach nad głową i wyżywienie. Jak się jednak okazało, dla kobiety było to za mało: chciała wyższej pensji. Kiedy pracodawca wyjechał na wakacje, ta zatelefonowała do niego, że wyjeżdża do do-mu. Nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zanim wyjechała za-brała z jego domu dosłownie wszystko, począwszy od biżuterii, poprzez sprzęt elektroniczny, telefony, po maszynki do golenia i wszystkie elementy garderoby. Łącznie wzbogaciła się o rzeczy warte około 70 tys. złotych. Potem zadzwoniła do pracodawcy i zaproponowała, że może on od niej wykupić swoją własność za określoną kwotę. Obiecała przywieźć wszystko z powrotem do Polski i odsprzedać mężczyźnie. Zdziwiła się, gdy na dworcu autobusowym oprócz dotychczasowego pracodawcy czekali na nią policjanci. Teraz będzie miała i wikt, i opierunek, tylko na pensję w zakładzie karnym nie ma co liczyć...A wszystko to...
... bo ciebie kocham - śpiewał Michał Wiśniewski. Prawdziwej miłości na drodze sta-nąć nie może nawet orzeczona separacja. 26-latek nie mógł pogodzić się z faktem, że jego żona spotyka się z kimś innym. Postanowił zastraszyć mężczyznę - wspól-nie z kolegą zabrał rywala z domu i podczas przejażdżki samochodem obaj dali mu do zrozumienia, że albo zostawi kobietę w spokoju, albo spotka go wiele mało przyjemnych rzeczy. Wśród pogróżek było więc pobicie, zabicie, tudzież wywiezie-nie "za wschodnią granicę". Zaniepokojona zniknięciem partnera kobieta zawiado-miła policję. Gdy tylko zazdrosny prawie-były-mąż przywiózł kontrkandydata do serca wybranki do domu, wpadł w ręce policji. Wspólnie z przyjacielem odpowie przed sądem za groźby karalne.Spotkałem się z kolegą...
Miało być jak w piosence - dwaj koledzy, wino, rozmowy o życiu, a skończyło się na usiłowaniu zabójstwa. Edmund K. zaprosił do domu kolegę "na jednego". Po jed-nym był drugi i od słowa do słowa gospodarz przestał poznawać gościa. Doszedł do wniosku, że obcy w domu ma złe zamiary i trzeba się bronić. Bronił się młotkiem i nożem tak skutecznie, że wezwani przez sąsiadkę - od której "broniący się" chciał pożyczyć siekierę i tasak - policjanci zastali przed mieszkaniem Edmunda K. nie-przytomnego, zakrwawionego mężczyznę. Ofiara trafiła w stanie ciężkim do szpita-la, a krewki 71-latek do aresztu. Przedstawiono mu zarzuty usiłowania morderstwa, na wyrok czeka w celi aresztu.Nowicjusz recydywista
- Nie wiem, dlaczego to zrobiłem. To był mój pierwszy raz i bardzo tego żałuję - twierdził 46-letni Stefan S. w momencie zatrzymania go przez policjantów z Wawra. Chwilę wcześniej ukradł rower i uciekał z nim polonezem. Polonez lata świetności ma już za sobą i policjanci z Wawra bez trudu namierzyli i schwytali złodzieja. Ro-wer wrócił do właściciela, a Stefan S. trafił do aresztu. Na dodatek jego polonez nie miał ważnych badań technicznych ani polisy OC. Wkrótce okazało się też, że wcale nie był to "pierwszy raz" 46-latka: w przeszłości był już kilkakrotnie karany, spędził nawet rok w więzieniu za kradzież. Grozi mu więc nie tylko pięć lat za zabranie ro-weru, ale jeszcze kara za wykroczenie, czyli jazdę bez obowiązkowych dokumen-tów.tw
na podstawie informacji policji