Nie metro, a kolej!
19 czerwca 2009
Warszawa i okolice się duszą, a władze podejmują decyzje niejednokrotnie określane przez mieszkańców jako głupie.
Znacznie szybciej i taniej można stworzyć sieć naziemną w oparciu o istniejące tory kolejowe. Na przykład pociągi z Legionowa do Ożarowa przez Białołękę, Tar-gówek, Warszawę Gdańską, Wolę i Bemowo mogłyby jeździć już za rok. Bardzo ważne jednak, by częstotliwość połączeń była duża.
Pomysł nie jest nowy. O tym, że Warszawa "ma metro naziemne, tylko musi kupić pociągi" słyszałem już za czasów prezydenta Stanisława Wyganowskiego na początku lat 90-tych ubiegłego wieku. Kolejni prezydenci stolicy usiłowali zmierzyć się z tematem, ale wówczas był problem z dogadaniem się z PKP. Na przeszkodzie stała stara, skostniała, socjalistyczna struktura przedsiębiorstwa. Dziś kolej to grupa przedsiębiorstw komercyjnych z zupełnie nowymi zarządami. Zadanie jest więc o wiele łatwiejsze, zwłaszcza że PKP Polskie Linie Kolejowe są zainteresowane współpracą.
Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz przedstawiła w kampanii wybor-czej wspaniałą mapkę rozwiązań komunikacyjnych w mieście. Z niezrozumiałych dla wielu z nas powodów, zamiast szybko dążyć do tworzenia połączeń pokazanych na schemacie, wybrała wariant znacznie bardziej rozłożony w czasie. Ukończenie całej II linii metra to perspektywa 10 lat, albo i dłuższa. A przecież tory kolejowe w stolicy istnieją. Wystarczy zmodernizować stare stacje, dobudować nowe wraz z parkingami park&ride i jeździć.
Grupa mieszkańców Bemowa rozpoczęła właśnie zbieranie podpisów pod ape-lem o szybką budowę trzech nowych stacji na granicy Woli i Bemowa: Fort Wola, Wola Park i Powązkowska. Na ten cel potrzeba zaledwie 35 mln zł. Taka kwota to "pstryknięcie palcami" przez skarbnika miasta.
Przedstawiciele PKP PLK twierdzą, że gdyby znalazły się pieniądze, to trzy no-we stacje mogą być gotowe za rok. Pozostaje kwestia zakupu taboru i pociągi SKM z Warszawy Gdańskiej do Ożarowa mogłyby jeździć.
Jeżeli wierzyć obietnicom dyrektora Zarządu Transportu Miejskiego Leszka Ruty, złożonym ostatnio w Legionowie, pociągi SKM pojawią się już pod koniec tego roku na trasie z Legionowa do Warszawy Gdańskiej. Zatem znacznie dłuższa "druga linia metra Legionowo - Ożarów" może być gotowa pod koniec 2010 roku. Trzecia: Legionowo - Okęcie przez Warszawę Wschodnią i Śródmieście - może być uruchomiona rok później. Na tej trasie brakuje dwóch ważnych stacji: rondo Żaba i Radzymińska. Są też problemy z dobudowaniem 1,5-kilometrowego odcinka torów do Okęcia. Ostatnio Mostostal Warszawa oprotestował warunki przetargu i nie wiadomo, czy tory będą gotowe na Euro, ale przecież pociągi można tymczasowo skierować gdzie indziej - po istniejących torach.
Koncepcję wykorzystania torów kolejowych można rozszerzyć o wszelkie bocznice przemysłowe, wojskowe, a nawet dziś nieużywane. Nieczynna bocznica prowadząca z Legionowa do Wieliszewa aż się prosi o wykorzystanie. Podobnie tor z Żerania przez Marcelin, przecinający kanał Żerański i prowadzący na Annopol. Obecnie wykorzystywany śladowo przez firmy spedycyjne. Można go przebudować i przedłużyć np. wzdłuż kanału Żerańskiego do Nieporętu.
W oparciu o istniejącą infrastrukturę kolejową można zrobić bardzo wiele. Mieszkańcy Bemowa liczą na poparcie mieszkańców Warszawy i okolic. Walczą o trzy stacje w swojej dzielnicy i przekierowanie myślenia o miejskiej komunikacji na inne tory. Kolejowe. Mają poparcie swojego burmistrza Jarosława Dąbrowskiego i posła Krzysztofa Tyszkiewicza. Już dołączył do nich starosta legionowski Jan Gra-biec. Każdy może dołączyć. Wkrótce inicjatywa ma objąć całą aglomerację. Liczy się każdy podpis. Złóż go na www.kolejnametro.pl.
"Echo" objęło patronat medialny nad akcją.
Bartek Wołek