Nici z bezpłatnych parkingów. Dworzec idzie w dzierżawę
13 stycznia 2016
Podczas ostatniej ubiegłorocznej sesji rady miasta, która odbyła się 29 grudnia, radni podjęli uchwałę, która umożliwi prezydentowi wydzierżawienie Centrum Komunikacyjnego na okres 20 lat.
Nici z bezpłatnych parkingów
Zgodnie z podjętą decyzją w dwudziestoletnią dzierżawę w trybie przetargu ma pójść praktycznie cały budynek dworca - z ograniczeniem co do części, gdzie ma się mieścić multimedialna biblioteka, siedziba straży miejskiej oraz wypożyczalnia rowerów. Dzierżawca będzie też zarządzał działkami wokół dworca i przejściem podziemnym. Wyłoniona w przetargu prywatna firma będzie miastu płaciła wylicytowany miesięczny czynsz dzierżawny. Zarabiać będzie na podnajmie lokali użytkowych mających powstać w budynku dworca i przejściu podziemnym. Oprócz tego przedsiębiorca będzie czerpał zyski z opłat za korzystanie z miejsc parkingowych.
Ile zapłacimy?
Dwa wielopoziomowe parkingi miały być lekarstwem na panujący w okolicach dworca parkingowy bałagan i stanowić najważniejszy element funkcjonowania systemu "park&ride". Czy zdadzą egzamin, skoro za luksus pozostawienia w nich samochodu i przesiadki do pociągu trzeba będzie zapłacić? Wedle zapewnień prezydenta będzie to nie więcej niż 1 zł za dobę. Niby niewiele, ale przecież główną ideą przyświecającą parkingom typu "park&ride" jest zachęcenie jak największej liczby ludzi do korzystania z komunikacji miejskiej w celu zmniejszenia emisji spalin i zapobiegania korkom. W Warszawie sieć parkingów typu P+R jest bezpłatna dla posiadaczy biletów komunikacji miejskiej. Może chociaż tyle dałoby się zrobić w Legionowie? Póki co radni w ogóle takich rozwiązań nie proponowali. A może warto, bo jeśli ludzie płacić nie zechcą - wszak bilety kolejowe wcale nie są takie tanie - będziemy mieli parkingi systemu "nie parkuj i jedź" i trzeba będzie się przyzwyczaić do widoku samochodów zaparkowanych przy dworcu, gdzie tylko się da.
Chodzi o kasę?
Dokładnie tak. Przyznaje to sam prezydent Smogorzewski. Konieczność oddania Centrum w dzierżawę tłumaczy względami finansowymi: - Utrzymanie Centrum Komunikacyjnego będzie wymagało ogromnych nakładów finansowych, a miasta na takie wydatki nie stać, ponieważ nawet nie może sobie odliczyć 23 procent podatku. W dodatku w związku ze zmianami w przepisach podatkowych, miasto będzie mogło odliczać od poszczególnych inwestycji zamiast dotychczasowych 100 procent VAT-u, jedynie nieco ponad 20 procent.
Prezydent uzasadnia konieczność oddania Centrum w zarząd także brakiem odpowiednich służb zapewniających pełną obsługę. Dlaczego administracją Centrum Komunikacyjnego nie mogłoby się zająć powołane między innymi do tego typu zadań KZB? Nie wiadomo. Co ciekawe, jeszcze w 2014 roku prezydent nie miał żadnych wątpliwości, że miasto poradzi sobie z zarządzaniem dworcem. Dziś okazuje się, że jednak nie i jakoś trudno uwierzyć, że winna jest jedynie zmiana przepisów podatkowych.
Biblioteka na pięć lat
- Nie prywatyzujemy Centrum Komunikacyjnego. Nadal zostajemy jego właścicielem - zapewnia Smogorzewski. - Umowa z przyszłym dzierżawcą ma być tak skonstruowana, aby miasto zachowało wpływ na to, co się tam będzie działo - dodaje zastępca prezydenta Marek Pawlak. Spod komercyjnego wykorzystania powierzchni Centrum wyłączona więc zostanie multimedialna biblioteka, siedziba Straży Miejskiej i wypożyczalnia rowerów. Miasto chce także mieć wpływ na wysokość opłat za korzystanie z wielopoziomowego parkingu. Ograniczenia te wynikają także ze zobowiązań wobec Szwajcarów, którzy w większej części współfinansują budowę Centrum Komunikacyjnego. Gdyby miasto nie zorganizowało multimedialnej biblioteki, musiałoby dofinansowanie zwrócić. Inna sprawa, że według umowy biblioteka musi funkcjonować jedynie przez pięć lat. - Później może dojść do likwidacji strefy i skomercjalizowania tej części dworca. Cena wynajmu pomieszczeń dworca dla mediateki może być tak wysoka, że miasta nie będzie stać na jej utrzymanie w tym miejscu, a dzierżawca może tam postawić nawet budki z hot-dogami - mówi przeciwny podjętej uchwale radny Józef Dziedzic.
Wszystko zatem wskazuje na to, że idea publicznego dworca i bezpłatnych parkingów właśnie upada, a inwestycja za 40 milionów zł może okazać się doskonałą okazją dla cudzego zarobku.
(wk)