Najważniejsze jest bezpieczeństwo
dzisiaj, 10:57
O aktualnych problemach i głównych potrzebach rozmawiamy z przewodniczącym Rady Dzielnicy Żoliborz Wiktorem Jasionowskim.
Jak to jest wejść w buty wieloletniego przewodniczącego Piotra Wertensteina-Żuławskiego? Co Pana rozczarowało a co pozytywnie zaskoczyło podczas pełnienia przez półtora roku tej funkcji?
- Myślę, że od czasów Jana Kilińskiego każdy warszawiak chodzi we własnych butach, a i ja w niczyje nie wchodzę. Obserwowałem przewodniczącego Wertensteina-Żuławskiego w poprzedniej, sześcioletniej kadencji oraz wcześniej, gdy działałem społecznie, interesując się życiem dzielnicy. Chociaż funkcja, którą sprawuję jest ta sama, to jednak czasy i wyzwania są inne. Po latach rządów PiS zaskakujące jest to, że nawet na poziomie samorządu terytorialnego mieliśmy do czynienia z obstrukcją - próbami bezprecedensowego przerwania pierwszej sesji dzielnicy i uniemożliwienia wyboru jej władz.
Jakie największe i najbardziej pilne problemy do rozwiązania dostrzega Pan dla żoliborskiego samorządu?
- Żoliborz, który za rok będzie obchodził setną rocznicę istnienia, był zagospodarowywany według różnych koncepcji. Mamy tu więc zarówno obszary z domkami jednorodzinnymi, historyczny WSM, osiedla Sady Żoliborskie czy Zatrasie, jak i nowoczesną zabudowę - nasze "Miasteczko Żoliborz". Każde z tych miejsc wyróżnia się specyficznym charakterem i mierzy z innymi problemami. Wspólnymi wyzwaniami są m.in. rozbudowa Ośrodka Sportu i Rekreacji przy ul. Potockiej, remont basenu przy ul. gen. Zajączka, rewitalizacja parku Kaskada czy dokończenie budowy Żoliborskiego Domu Kultury. Wśród pilnych potrzeb za najważniejszą uważam kwestie związane z bezpieczeństwem - na przykład wyposażanie podległych nam obiektów w najnowsze zabezpieczenia przeciwpożarowe, realizowane z inicjatywy pani burmistrz Renaty Kozłowskiej w ostatnim czasie.
Pana koledzy z KO w radzie miasta nie chcą, przynajmniej już teraz, wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu w godzinach nocnych na terenie całej Warszawy. Jest Pan zawiedziony ich postawą?
- Rada Dzielnicy Żoliborz była podzielona w sprawie wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu w sklepach. Jedna uchwała została odrzucona, a druga nie uzyskała większości. Mówiąc wprost - Rada opowiedziała się przeciwko wprowadzeniu zakazu. W praktyce żoliborskiej cała dyskusja dotyczyła głównie trzech sklepów całodobowych. Należy przy tym podkreślić, że zakaz proponowany przez Lewicę nie obejmowałby restauracji, barów ani podobnych lokali. Będziemy się przyglądać, jak wyglądać będą skutki wprowadzenia zakazu w sąsiednim Śródmieściu, które przyciąga turystów z Polski i z zagranicy oraz dysponuje licznymi miejscami rozrywki, jakich nie ma na Żoliborzu - np. klubów.
Wydaje się, że prohibicja w godzinach nocnych w przypadku Żoliborza, jak i całej Warszawy, to pomysł nietrafiony. Raz, że zabija przedsiębiorczość, a dwa, że już od kilku lat Żoliborz - tak wynika ze statystyk straży miejskiej i policji - jest dzielnicą bezpieczną. Jak Pan myśli, z czego to wynika i czy jeszcze jakieś elementy bezpieczeństwa by Pan wprowadził?
- Przedstawione projekty uchwał potocznie nazywano "prohibicją" i tylko w pewnym stopniu dotyczyły kwestii zdrowia. W rzeczywistości odnosiły się one głównie do spraw finansowych i biznesowych. Gdyby weszły w życie, nadal można by spożywać alkohol, tylko zakupiony drożej w barach czy klubach, również w nocy. Projekt Lewicy, jeśli już ograniczał spożycie alkoholu, to uboższym mieszkańcom miasta. Żoliborz jest faktycznie miejscem bezpiecznym i przyjaznym dla wszystkich osób tu przebywających. Dbamy o to od lat. Jednym z elementów, który stale rozwijamy jest system monitoringu. Tam gdzie mamy sygnały o niebezpiecznych sytuacjach, zakłócaniu porządku publicznego - instalujemy dodatkowe kamery. Ostatnio poprosiliśmy o rozwinięcie systemu w rejonie Sadów Żoliborskich.
Wśród największych bolączek czy też wyzwań dla żoliborskiego samorządu wymienił Pan remont pływalni przy Zajączka. Tymczasem tę pływalnię w zasadzie należy zbudować od nowa. Nowy tego typu obiekt, budowany np. przy Ostródzkiej na Białołęce, to koszt około 100 mln zł, a w kolejce po nową pływalnię już od dawna ustawiły się Bemowo i Bielany. Jak wy, samorządowcy, zamierzacie skrócić wieloletni czas oczekiwania na tę ważną dla wielu mieszkańców inwestycję? Jakie działania już podjęliście?
- Spędzanie czasu na pływalniach staje się coraz popularniejszą formą rozrywki. Lekkie zimy, brak białych sportów oraz ciepłe lata sprzyjają temu trendowi, podobnie jak rosnąca świadomość mieszkańców dotycząca zdrowego stylu życia. Stąd pomysł rozbudowy OSiR-u oraz przywrócenia pływalni przy ul. gen. Zajączka, na której sam uczyłem się nurkować w latach 90. Widać także zapotrzebowanie na takie obiekty w innych dzielnicach. Niestety, tego typu inwestycje wymagają wielu lat pracy - nie da się "przeskoczyć" procedur, ani w krótkim czasie zabezpieczyć setek milionów złotych, jak byśmy sobie tego życzyli. Prowadzimy jednak rozmowy z władzami miasta, aby uzyskać wsparcie dla dzielnicy w tym zakresie.
Zapytam też o kwestię budowy mostu Krasińskiego. Na Żoliborzu panuje przekonanie, że jest on nikomu niepotrzebny. Jednak Żoliborz nie jest enklawą Warszawy, a jej częścią. Ta dodatkowa przeprawa pomiędzy mostem Gdańskim a Grota-Roweckiego jest potrzebna z punktu widzenia zabudowy dawnych terenów FSO, Bródna, Targówka i Białołęki. Mieszkańcy tych dzielnic chcą płynnie przedostać się na drugi brzeg Wisły, niekoniecznie stojąc w długich korkach na jednym z wymienionych wcześniej mostów. Czy rozumie Pan potrzebę tej inwestycji z punktu widzenia nie tylko żoliborskiego, ale przede wszystkim warszawskiego samorządowca?
- Potrzeba zapewnienia komunikacji kołowej między obiema stronami Wisły jest dla mnie zrozumiała. Zauważam jednak kilka istotnych kwestii. Po pierwsze, Warszawa potrzebuje obwodnicy, która wyprowadziłaby tranzyt regionalny, krajowy i międzynarodowy ze wspomnianego mostu Grota-Roweckiego i Trasy Armii Krajowej - obecnie najbardziej obciążonej drogi w Polsce. W odciążeniu tego miejsca pomoże niedawno ogłoszona budowa Wschodniej Obwodnicy Warszawy, obwodnica północna, a także - wzorem miast Europy Zachodniej - planowane utworzenie ringu wokół Warszawy w postaci trasy S50. Jeśli wyprowadzi się tranzyt z istniejącej infrastruktury miejskiej, zyska na tym całe miasto a zwłaszcza takie dzielnice jak Targówek, Praga Północ, Białołęka, Bielany czy nasz Żoliborz. Wówczas nie będzie konieczności budowy nowego mostu, bo Grota-Roweckiego spokojnie obsłuży cały ruch lokalny.
Rozmawiał Dariusz Burczyński