Na ratunek Fletniowej 2. Musimy działać od jutra
9 grudnia 2015
To miejsce absolutnie wyjątkowe i prawdziwie magiczne. Kiedy podczas tegorocznych wycieczek historycznych po Białołęce zabytkowymi autobusami jechaliśmy na Fletniową 2 w Płudach, żartowałem z uczestnikami, że na widok tego zabytku na pewno zakrzykną pełne zachwytu "Wow".
I nie myliłem się. Niezależnie od tego, czy w ogórku lub londyńczyku siedziały młode małżeństwa, seniorzy czy dzieciaki z podstawówki, zawsze reakcja była podobna. Najpierw zachwyt, że coś tak wyjątkowego mamy na Białołęce, potem pytania o to, kiedy ruszy remont budynku, a na końcu.
Świdermajer na wykałaczki?
Drewniany dom na Fletniowej to piękny przykład dawnej architektury, która w świadomości przetrwała jako świdermajery. Jest ich sporo w Aninie i Otwocku. Na Białołęce jest jeden. Grozi mu jednak zagłada.
.. rozczarowanie. Bo w sprawie ratowania świdermajera z Fletniowej 2 tak naprawdę trudno powiedzieć coś konkretnego. Tymczasem właśnie konkrety są niezbędnie potrzebne. Na nic innego nie ma czasu.
Białołęckie SPA
Stylowy budynek, jako żywo przeniesiony z linii otwockiej, jest unikatem w północno-wschodniej Warszawie. Okazała dwupiętrowa, podpiwniczona budowla ze zdobionym gankiem, pomimo postępującej degradacji, wciąż zachwyca. Dom powstał na początku XX wieku w okresie niezwykle dynamicznego rozwoju Białołęki, kiedy uruchomiono wąskotorową Kolejkę Jabłonowską, a rejent Krzysztof Kiersnowski planował zorganizowanie tutaj podwarszawskiego letniska. Chociaż plany nie doszły do skutku, przez pierwsze trzy dekady XX wieku tereny te przeżywały dynamiczny rozwój. Świdermajer przy Fletniowej (dawniej - ulica Długa) jest jedną z ostatnich materialnych pamiątek po ambitnych zamierzeniach sprzed wieku.
Pamiątką tym cenniejszą, że ma ponad sto lat. Na Białołęce, ubogiej w zabytki, gdzie przechodzący w 1944 roku front skutecznie zniszczył większość cennych historycznie obiektów, tego rodzaju zabytek ma wartość podwójną. Zresztą spośród wszystkich drewnianych domów zinwentaryzowanych przez Fundację Ave w 2008 roku - a było ich wtedy ponad 100 - świdermajer wysuwał się na niekwestionowane prowadzenie i to nie tylko w skali Białołęki, ale całej prawobrzeżnej Warszawy.
Konserwator docenia
Ostatnio obiektem zainteresowało się Biuro Konserwatora Zabytków, które wykonało ekspertyzę techniczną. Dokument jednoznacznie potwierdza wartość obiektu i konieczność jego ocalenia. Nakazuje również właścicielowi przeprowadzenie kompleksowego remontu.
I tutaj dotykamy istoty sprawy. Dom nieremontowany od ponad 40 lat, w którym w PRL-u urządzono mieszkania komunalne, a potem dwukrotnie przymierzano się do jego rozbiórki (decyzje z lat 80.), wymaga znaczących nakładów. Inwestycja przekracza możliwości finansowe obecnego właściciela obiektu, nawet przy założeniu częściowego ich wsparcia w ramach systemu dotacyjnego. W tej sytuacji istnieje bardzo realne zagrożenie, że budynek może w niedalekiej przyszłości zniknąć z białołęckiego krajobrazu.
"Ratujmy Białołęckiego Świdermajera"
Dlatego Fundacja Ave i Stowarzyszenie Białołęka Dworska rozpoczynają akcję społeczną. Nasze starania poparły już kolejne organizacje pozarządowe, m.in. Stowarzyszenia Moja Białołęka, Nasza Choszczówka, Razem dla Białołęki, a także niektórzy radni dzielnicy: Agnieszka Borowska, Mariola Olszewska, Piotr Oracz i Piotr Cieszkowski.
Wydaje się, że jednym z możliwych wariantów, do którego przychyla się właściciel obiektu, jest przejęcie nieruchomości przez m.st. Warszawa i podjęcie kompleksowej renowacji. Posiadanie tego rodzaju obiektu przez dzielnicę stanowiłoby dodatkową wartość, wszak brakuje nam obiektów użyteczności publicznej. Ocalony świdermajer byłby zatem nie tylko kolejnym ważnym materialnym śladem dziedzictwa historyczno-kulturowego, ale mógłby służyć lokalnej społeczności. Lokalizacja nieruchomości również nie jest problemem. Rozwój osiedla Płudy wymusi w niedalekiej przyszłości kursowanie autobusów ulicą Fletniową, co zresztą miało miejsce w okresie budowy wiaduktów kolejowych.
Mam świadomość, że przejęcie zabytku przez miasto stworzyłoby swego rodzaju precedens, którego władze mogą się obawiać. Wielu właścicieli "zabytkowych problemów" chętnie by się ich pozbyło w ten sam sposób. Może jednak na Białołęce, uchodzącej za nieciekawą, peryferyjną sypialnię bez historii, potrzeba takiego wyjątku?
A może znajdzie się inwestor, który zechce przejąć obiekt i go uratować? A może warto pomyśleć o zbiórce publicznej na rzecz zabezpieczenia obiektu przed dewastacją? Na te pytania będziemy szukać odpowiedzi. Jedno jest pewne: pat, który trwa od lat, bez podjęcia energicznych działań, zakończy się w łatwy do przewidzenia sposób. A Białołęka straci kolejną szansę na odzyskanie swojej tożsamości.
Wszystkie organizacje społeczne, środowiska biznesowe oraz osoby indywidualne, które chciałby zaangażować się w naszą akcję, prosimy o kontakt: Bartłomiej Włodkowski (Fundacja Ave) tel. 608-178-447, Tomasz Zamorski (Stowarzyszenie Białołęka Dworska) tel. 500-068-007. Znajdziecie nas też na facebooku.
Bartłomiej Włodkowski
Autor jest białołęckim aktywistą i popularyzatorem historii, prezesem Fundacji Ave