Świdermajer na wykałaczki?
23 października 2009
Drewniany dom na Fletniowej to piękny przykład dawnej architektury, która w świadomości przetrwała jako świdermajery. Jest ich sporo w Aninie i Otwocku. Na Białołęce jest jeden. Grozi mu jednak zagłada.
Świdermajera uratować chce jednak Fundacja Ave. Już zgromadziła materiały i opinie dotyczące budynku na Fletniowej, zwróciła się też do burmistrza Jacka Kaz-nowskiego, aby wystąpił o wpisanie drewniaka do rejestru zabytków. Prezes fun-dacji, radny Bartłomiej Włodkowski mówi, że decyzja o rozbiórce pochodzi z lat osiemdziesiątych, a od tego czasu radykalnie zmieniły się możliwości techniczne ra-towania tego typu obiektów. Przedstawiciele fundacji uważają też, że miasto powin-no właścicielowi drewniaka zaoferować zamianę nieruchomości na inną działkę.
Burmistrz jednak chęci ocalenia stuletniego domu nie przejawia: - W obecnej sytuacji Białołęki trudno zajmować się sprawami, które wybiegają poza najważniej-sze dla dzielnicy inwestycje, dotyczące m.in. oświaty. W obecnej sytuacji, kiedy są ograniczane wydatki, nie jest możliwe pozyskanie nieruchomości, na której znajdu-je się drewniak przy Fletniowej - twierdzi Jacek Kaznowski.
Nam wystarczyło przeprowadzenie kilku rozmów, by przekonać się, że bur-mistrz w sprawie jednego z najcenniejszych zabytków Białołęki nie zrobił nic i nie wykazał się żadną inicjatywą. Sprawa nie wymaga bowiem ponoszenia wydatków przez dzielnicę, ani nawet przez miasto. Właściciel drewniaka powiedział "Echu", że zgodziłby się na zamianę swojej działki na inną, nawet w innej dzielnicy. - Nie otrzymałem żadnej propozycji zamiany nieruchomości, a nie kryję, że chętnie bym się zapoznał z propozycjami, interesuje mnie działka budowlana z prawem budowy np. bliźniaka, w każdej dzielnicy Warszawy, niekoniecznie na Białołęce - mówi właściciel. - Nie wiem, kto zgłosił wniosek o wpisanie nieruchomości, na której znaj-duje się tzw. drewniak na listę wojewódzkiego konserwatora zabytków. Budynek został skatalogowany, ale jeszcze nie zapadła decyzja o wpisaniu go do rejestru zabytków. Planuję zbudować dom dla swojej rodziny, a jeśli ten budynek zostanie wpisany do rejestru, będę musiał czekać długie lata zanim "umrze śmiercią natural-ną" i będę mógł cokolwiek na działce zrobić - mówi i dodaje: - W drewniaku wciąż mieszkają lokatorzy. Rozmawiałem z wiceburmistrzami Piotrem Smoczyńskim oraz Andrzejem Opolskim w tej sprawie. Dzielnica powinna zapewnić lokatorom z mojej nieruchomości lokale zastępcze. Nic nie osiągnąłem. Nieruchomość otrzymałem w spadku razem z bratem, zatem mamy po połowie. Zamiana na inną działkę jest jak najbardziej brana przez nas pod uwagę - podsumowuje właściciel.
Nieoficjalnie w biurze nieruchomości dowiedzieliśmy się, że miasto posiada mnóstwo gruntów, które mogłoby przeznaczyć jako działki zastępcze dla właściciela drewniaka. Tymczasem burmistrz zasłania się inwestycjami oświatowymi, choć wszyscy wiedzą, że akurat w tej dziedzinie na Białołęce nie dzieje się prawie nic, a przynajmniej zdecydowanie za mało. A przecież historia lokalna - a do niej należy budynek na Fletniowej - także jest częścią kultury. Można by w nim utworzyć np. miejsce na działalność organizacji III sektora, zwłaszcza tych, które prowadzą za-jęcia dla dzieci, młodzieży i seniorów, a które najczęściej nie mają się gdzie po-dziać i w ten skromny sposób wspomóc oświatę, o którą "troszczy" się dzielnica. Ni-komu z urzędników nie przyszedł do głowy pomysł, aby przedyskutować z wła-dzami miejskimi kwestię zamiany działek? Czy burmistrz boi się wyjść z inicjatywą do stołecznego ratusza? Łatwiej skazać na zagładę jeden z piękniejszych obiektów w dzielnicy niż wychylić się przed szereg?
(wt), bk