Na Okrągłej na okrągło bez zmian
24 października 2008
Miesiąc temu publikowaliśmy artykuł mieszkanki zielonej Białołęki dotyczący problemów na Kątach Grodziskich.
- Mamy takie same problemy, jak mieszkańcy Kątów - twierdzą. - Od lat do-magamy się budowy chodnika wzdłuż Głębockiej do Berensona, którędy nasze dzieci chodzą do szkoły. Cztery lata temu po raz pierwszy zwróciliśmy się do dziel-nicy z prośbą o uregulowanie sprawy poboczy, ustawienie świateł dla pieszych, ograniczenie prędkości na Głębockiej i fotoradar, który utemperowałby kierowców. Dostaliśmy odpowiedź, że pobocza to praca dla ZDM, chodniki też nie należą do dzielnicy, a jedyne, co jest do zrobienia przez dzielnicę, to remonty cząstkowe.
Mieszkańcy jednak nie poddawali się i dalej słali pisma, w których proszą o ustawienie świateł i zabezpieczenie pieszych przed samochodami. - W marcu 2005 roku Zarząd Dróg Miejskich stwierdził, że na skrzyżowaniu Berensona i Głębockiej nie było żadnych zdarzeń drogowych z udziałem dzieci. Czyli dopiero kiedy się zdarzy - nie daj Bóg - potrącenie dziecka przez samochód, to ktokolwiek będzie się zajmował bezpieczeństwem pieszych? - pytają.
Ostatnie pismo z prośbą o odpowiednie oświetlenie ulicy, chodnik i przystoso-wanie drogi dla pieszych przy znacznym nasileniu ruchu samochodowego wystoso-wano na początku tego roku. A chodniki nadal są tylko do kościółka przy Głęboc-kiej, na dodatek nierówne i rozmaitej szerokości...
(wt)
Nasz komentarz
Jak widać, mieszkańcy i ich problemy dla władz są sprawą jeśli nie zbędną, to na pewno drugorzędną. Kolejne instytucje zachowują się jak PRL-owscy kelnerzy - to nie ja, to stolik kolegi. Chodnik to nie nasza broszka, wycinka drzew - przeprasza-my, nie możemy... A ty, mieszkańcu, biegaj od Iwana do pogana. I tak nic nie za-łatwisz, ale przynajmniej będziesz zdrowszy...
Chodniki przy Głębockiej są nierówne i rozmaitej szerokości