Tragiczny finał w CIS Świętochłowice. Natalia nie wytrzymała. "Została zrównana z ziemią"
Centrum Integracji Społecznej w Świętochłowicach, które od lat miało być miejscem wsparcia dla osób zmagających się z życiowymi trudnościami, stało się areną dramatycznych wydarzeń. W lipcu 2023 roku Natalia, uczestniczka kursu krawieckiego, odebrała sobie życie. W tle tej tragedii pojawiają się oskarżenia o mobbing, zaniedbania kadry zarządzającej i brak reakcji na sygnały alarmowe. Onet dotarł do uczestników kursów, którzy opowiedzieli o ostatnich miesiącach życia Natalii oraz atmosferze w placówce.
"Stała nad jej biurkiem, a Natalia płakała". Relacje uczestniczek kursu
Natalia rozpoczęła kurs krawiecki w maju 2023 roku, trafiając do grupy prowadzonej przez panią Dorotę - instruktorkę, która już wcześniej była zwalniana z CIS za mobbing. Uczestniczki kursu wspominają, że od samego początku Natalia była traktowana inaczej.
- Pani Dorota robiła to z premedytacją. Stawała na środku pracowni i obserwowała nas, jakby czekała na reakcję. Natalia siedziała przy maszynie do szycia i płakała. Patrzyła na zegar, jakby odliczała czas do końca zajęć - mówi jedna z uczestniczek.
Z relacji kobiet wynika, że Natalia, zmagająca się z depresją i trudną przeszłością, stała się łatwym celem. - Jeśli ktoś był słabszy psychicznie, biedniejszy, to dla niej była idealną ofiarą - dodaje Agnieszka, inna uczestniczka kursu.
CIS Świętochłowice - miejsce wsparcia czy arena nadużyć?
Centrum Integracji Społecznej w Świętochłowicach działa od 2011 roku, oferując pomoc osobom zagrożonym wykluczeniem społecznym. W założeniach placówka miała pomagać mieszkańcom w powrocie na rynek pracy, oferując warsztaty, szkolenia i wsparcie psychologiczne. Jednak już wcześniej CIS trafiało na nagłówki gazet - w 2020 roku ujawniono przypadki mobbingu, zastraszania i nadużywania stanowisk przez kierownictwo. Sprawa trafiła do sądu, a proces wciąż trwa.
W przypadku pani Doroty, która dwukrotnie wracała na stanowisko instruktorki, pojawia się pytanie o odpowiedzialność dyrekcji. - Wybrano ją, bo nie było innych chętnych. Bez niej projekt nie mógłby ruszyć - tłumaczy Żaneta, uczestniczka kursu.
"My mamy siedzieć cicho". Brak reakcji dyrekcji i kadry
Uczestniczki kursu wielokrotnie zgłaszały dyrekcji i psychologom niepokojące zachowania instruktorki. - Poszłyśmy do psychologa, opowiadając o sytuacji Natalii. Ten stwierdził, że mamy same zareagować - relacjonuje Agnieszka.
Kiedy Natalia próbowała interweniować, jej pisma do dyrekcji pozostawały bez odpowiedzi. - Była zapłakana, roztrzęsiona. Momentami nie potrafiła utrzymać łyżki w ręku - wspomina Kamila.
Instruktorka miała również zabronić Natalii zażywania leków podczas zajęć. - Powiedziała, że od tego jest przerwa - dodaje Agnieszka.
Natalia - życie w cieniu depresji
Natalia była osobą wierzącą, zmagającą się z przewlekłą depresją. Po powrocie do Polski z Irlandii, gdzie odebrano jej prawa rodzicielskie do dzieci, próbowała odbić się od dna. - Chciała walczyć o dzieci, wyjść na prostą. CIS miało jej w tym pomóc, ale tam została zrównana z ziemią - mówi Agnieszka.
Pomimo trudności Natalia wykazywała postępy. - Niedawno sąd pozwolił jej decydować o edukacji dzieci. Była z tego dumna - dodaje Kamila.
Pogrzeb Natalii i brak refleksji
Po śmierci Natalii dyrekcja CIS zorganizowała spotkanie z uczestnikami kursów. Zamiast refleksji, pojawiły się groźby. - Dyrektor mówił, że nasze oskarżenia wobec pani Doroty to pomówienia i grozi nam sprawa sądowa - relacjonuje Agnieszka.
Pani Dorota, mimo sprzeciwu rodziny, pojawiła się na pogrzebie Natalii. - Powiedziała, że nie lubiła Natalii, ale przyszła z szacunku. Została wyproszona przez siostrę zmarłej - wspomina uczestniczka.
Prokuratura: brak podstaw do wszczęcia śledztwa
Prokuratura Rejonowa w Chorzowie odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie śmierci Natalii. W wydanym postanowieniu stwierdzono, że brak dowodów na to, by ktoś namawiał lub pomagał jej w podjęciu tragicznej decyzji.
Pani Dorota nadal pracuje w CIS, nadzorując dwuosobową grupę. W placówce nie wprowadzono żadnych zmian organizacyjnych ani personalnych.
"Tu chodzi o nas, o naszą jednostkę"
Uczestniczki kursu nie kryją frustracji. - Dyrektor mówił, że codziennie ktoś popełnia samobójstwo, ale tu chodzi o nas, o naszą jednostkę - podkreśla Kamila.
Źródło: onet.pl