Terroryści skorzystają na zamieszkach w Anglii? "Trudniej przygotować zamach i uciec"
Wielka Brytania od kilku dni zmaga się z falą ulicznych zamieszek, które wybuchły po tragicznych wydarzeniach w Southport. 29 lipca 17-letni Axel Rudakubana zamordował trzy małe dziewczynki podczas lekcji tańca. Chociaż pierwsze doniesienia sugerowały, że sprawcą był imigrant, okazało się, że Rudakubana jest chrześcijaninem urodzonym na Wyspach w rodzinie imigrantów z Rwandy.
Pomimo wyjaśnień, że zabójstwo nie miało charakteru terrorystycznego, a było wynikiem zaburzeń psychicznych napastnika, zamieszki objęły cały kraj. Antyimigranckie protesty stają się coraz bardziej brutalne: podpalane są samochody, demolowane sklepy i biura, a policjanci są atakowani kamieniami. W Rotherham doszło nawet do próby podpalenia hotelu zakwaterowanego przez imigrantów. W ciągu jednego weekendu zatrzymano 150 osób, a do ostatniego poniedziałku liczba aresztowanych wzrosła do 420.
Premier Wielkiej Brytanii, Keir Starmer, ostrzegł demonstrantów, mówiąc: "Będziecie żałować, że wzięliście udział w tym zamieszaniu". W obliczu narastającego chaosu pojawiają się pytania o potencjalne zagrożenie terrorystyczne. Czy obecna sytuacja może sprzyjać aktom terroru? Ekspert ds. bezpieczeństwa i służb specjalnych, Piotr Niemczyk, w rozmowie z Onetem analizuje te obawy.
- Intuicja podpowiada, że zagrożenie terrorystyczne może się zwiększyć, ale nie znam procesów społecznych, które by to potwierdzały - mówi Niemczyk. - Rozruchy społeczne i mowa nienawiści zwiększają brutalną przestępczość, ale nie ma wyraźnej korelacji między liczbą zamachów terrorystycznych a rozruchami. Przeciwnie, jak pokazuje przykład Francji z lat 2014-16, terroryzm może generować niepokoje społeczne.
Wielka Brytania była przez lata najbardziej zagrożonym terroryzmem państwem w Europie. Do 2020 roku blisko połowa zamachów na kontynencie miała miejsce właśnie na Wyspach. Wpływ na brutalne przestępstwa miała również kampania wokół brexitu, która rozlała mową nienawiści.
Czy obecne zamieszki mogą sprzyjać terrorystom? Niemczyk uważa, że sytuacja może być dla nich problematyczna. - Trudniej jest przygotować zamach, przeprowadzić go i uciec, gdy na ulicach są służby w podwyższonej gotowości - tłumaczy. - Patrole z długą bronią mają duże znaczenie prewencyjne, mogą zatrzymać zamachowca podczas ucieczki.
- Kiedy rosną emocje społeczne, rosną one również w grupach wspierających terroryzm. Sami zamachowcy to wyszkoleni zawodowcy, ale ich pomocnicy, entuzjaści ideologii, mogą stanowić pewne zagrożenie - dodaje Niemczyk. Potencjalni terroryści mogą też czekać, aż sytuacja się uspokoi, aby ich działania były bardziej widoczne.
Sytuacja w Wielkiej Brytanii jest dynamiczna i napięta. W obliczu narastających zamieszek i obaw o bezpieczeństwo, kluczowe jest zrozumienie mechanizmów, które mogą wpłynąć na eskalację przemocy. Jak podkreśla Niemczyk, najważniejsze jest, aby służby były w stanie panować nad sytuacją i zapobiegać ewentualnym atakom.
Źródło: onet.pl