Rodzice będą płacić za nieobecności dziecka w szkole? Polka w Londynie wyjaśnia, jak kontrowersyjna propozycja działa w Wielkiej Brytanii
Wakacje to czas odpoczynku dla uczniów, ale Ministerstwo Edukacji Narodowej (MEN) nie daje zapomnieć o szkole. Wiceszefowa resortu, Katarzyna Lubnauer, zwraca uwagę na rozwiązania z innych krajów, które mogłyby zahamować praktykę rekreacyjnych wyjazdów rodzin z nieletnimi w okresie nauki w Polsce.
Rozwiązania z Wielkiej Brytanii mogą stanowić punkt odniesienia. W rozmowie z Onetem, Polka mieszkająca w Londynie opisuje, jak tamtejsze przepisy wpływają na życie jej nastoletniego syna. Na przykład, dyrektor szkoły nie zgodził się na opuszczenie piątkowych lekcji przez chłopca, aby ten mógł wylecieć do Polski na sobotni ślub wujka i chrzestnego.
Wiceminister Lubnauer zauważa, że wyjazdy uczniów poza okresem wakacji stają się problemem polskiej edukacji. "Każdy zdaje sobie sprawę z tego, że jest to ze szkodą dla dziecka, jeśli przed dwa tygodnie nie chodzi do szkoli" - powiedziała Lubnauer w wywiadzie dla Radia Zet.
W Polsce, jeśli poziom absencji nie przekroczy 50 proc., a nieobecności są usprawiedliwione przez rodziców, nie ma konsekwencji prawnych. W Wielkiej Brytanii natomiast, nieobecności są traktowane o wiele poważniej. Jak wyglądają tamtejsze przepisy w praktyce? Joanna, Polka mieszkająca w Londynie, opisuje, że w szkole jej syna dąży się do frekwencji na poziomie 97 proc. Nieobecności z powodu choroby muszą być potwierdzone przez lekarza, a każde nieusprawiedliwione opuszczenie lekcji obniża procent obecności ucznia.
Co więcej, w przypadku planowania rekreacyjnych wyjazdów z dzieckiem w czasie roku szkolnego, rodzice muszą uzyskać zgodę dyrekcji. Jeśli dyrektor nie wyrazi zgody, a rodzic zdecyduje się na wyjazd, grozi mu grzywna w wysokości 60 funtów.
Źródło: onet.pl