Depresja zamiast sielanki. Dlaczego niektórzy żałują przeprowadzki z miasta na przedmieścia?
Coraz więcej Polaków decyduje się na porzucenie metropolii i przeprowadzkę za miasto. Deweloperzy kuszą hasłami o życiu wśród natury i oferują przestronne domy w konkurencyjnych cenach. Jednak przeprowadzka nie zawsze wychodzi nam na dobre. - Kiedy miałam wolne, a mąż zabierał auto, nie mogłam nigdzie się ruszyć. Okazało się, że do przystanku autobusowego jest daleko, dojazd do miasta długi, patrzyłam na pluchę za oknem i odechciewało mi się jakichkolwiek wyjść - mówi w rozmowie z Onetem pani Karolina.
Eksperci rynku nieruchomości potwierdzają, że oferta mieszkań i domów na przedmieściach jest dzisiaj dużo bogatsza niż w latach ubiegłych. Klienci mają większy wybór i możliwość zakupu nieruchomości w atrakcyjnych cenach.
Jednak osoby, które niedawno wyprowadziły się z miasta na przedmieścia, nie zawsze są zadowolone z tej decyzji. Narzekają na brak infrastruktury, sklepów, kawiarni i innych atrakcji, które oferuje życie w wielkim mieście. - Godzina w korku do pracy to była moja codzienność. Mieszkałam blisko pętli tramwajowej, tak że praktycznie przez 3/4 doby słyszałam pod oknem odgłosy miasta - mówi 34-latka, która od niedawna mieszka w segmencie na obrzeżach Warszawy.
Wtóruje jej pani Marzena. - Moja siostra kiedyś przyjechała do nas na tydzień z dzieciakami z Wrocławia. Dla niej to nie do pomyślenia, że pod domem nie ma apteki i jakiejś kawiarni. Nie ma prawa jazdy, wszędzie porusza się komunikacją. Stwierdziła, że "nie przeżyłaby tu nawet jednego miesiąca" - opowiada kobieta.
Źródło: kobieta.onet.pl