Piją "z klasą". Bywa, że do śmierci. "A państwo na nich zarabia"
Właściciel prężnie rozwijającej się firmy traci przytomność. Przyjeżdża karetka, mężczyzna trafia na SOR i okazuje się, że przedawkował fentanyl. Ze szpitala wychodzi z rozpoznaniem uzależnienia od alkoholu i substancji psychoaktywnych. Czy skorzysta ze skierowania na terapię uzależnień? To pytanie, które rzuca światło na rzeczywistość alkoholizmu w Polsce.
Kiedy mówimy o alkoholikach, wiele osób wyobraża sobie bezdomnego mężczyznę leżącego na ulicy. Tymczasem, jak dowodzą liczne badania, alkoholizm jest coraz częściej problemem klasy średniej. W przypadku tzw. wysoko funkcjonujących alkoholików uzależnienie może być ukrywane przez lata, nawet przed najbliższą rodziną. Są to osoby na kierowniczych stanowiskach, dobrze postrzegane w pracy, z pozornie uporządkowaną sytuacją rodzinną. To biznesmeni, prawnicy, lekarze, dziennikarze, celebryci. Wielu z nich zmaga się z problemem alkoholowym.
Jak mówi Michał Świerczek z ośrodka terapii uzależnień "Dezyderata" w Rabce-Zdroju, alkoholik wysoko funkcjonujący to w polskim społeczeństwie bardziej norma niż wyjątek. "Trudno się dziwić, skoro alkohol jest powszechnie sprzedawany w sklepach jako środek spożywczy, a mamy tu do czynienia z silnie toksyczną substancją narkotyczną, bo tym tak naprawdę jest alkohol" - mówi terapeuta.
W Polsce nie istnieją świeże badania, które pozwoliłyby oszacować liczbę alkoholików wysoko funkcjonujących. W Stanach Zjednoczonych zaliczana jest do nich co piąta osoba mająca problem z alkoholem, czyli 20 proc. spośród alkoholików. Ostatnie tego rodzaju badanie w Polsce pochodzi z 2011 r. Wyższa Szkoła Pedagogiki Resocjalizacyjnej w Warszawie sprawdziła wtedy stopień spożycia alkoholu wśród pracowników korporacji. Okazało się, że na co dzień piło 18 proc. z nich, a aż 40 proc. sięgało po alkohol kilka razy w tygodniu.
Michał Świerczek podkreśla, że obecnie w Polsce profilaktyka uzależnień jest niewystarczająca, zwłaszcza w szkołach. "Kiedyś były takie programy, sam w nich uczestniczyłem. Rozmawialiśmy z młodzieżą z gimnazjów i liceów o prawdzie, wolności i miłości w kontekście alkoholu. Cóż, młodzież była w temacie doskonale zorientowana, część, z trzeciej klasy gimnazjum, pisała nam w anonimowych ankietach, że już są uzależnieni i nie widzą dla siebie szansy. Te programy i szkolenia się ucięły po 2015 r., bo od tego czasu do szkół praktycznie nie dało się wejść" - mówi terapeuta.
W ocenie Michała Świerczka rozwiązaniem dla Polski byłoby natychmiastowe zrezygnowanie z traktowania alkoholu jako produktu spożywczego i zakaz sprzedaży go w sklepach spożywczych, a także zakaz wszelkiej reklamy i promocji alkoholu. "Musimy pójść śladem Norwegii i krajów skandynawskich. Tam alkohole są dostępne wyłącznie w specjalistycznych sklepach, a nie wszędzie, jak to jest w Polsce. Należałoby też ustalić cenę minimalną alkoholu oraz ograniczyć na terenie całego kraju godziny sprzedaży, oraz liczbę punktów sprzedaży" - mówi terapeuta.
Źródło: onet.pl