"Miejscowa na weekend" - kosztowna propagandówka prezydenta
29 kwietnia 2019
"Miejscowa na weekend" jeszcze kilka lat temu była gazetą prywatną. Dziś jest wydawana za publiczne pieniądze, z czego nie zdaje sobie sprawy większość mieszkańców Legionowa. Ile nas to kosztuje?
Na temat wydatków na samorządowy tygodnik "Miejscowa na weekend" od lat krążą legendy. Jest to ściśle strzeżona tajemnica, do której dostępu nie mają nawet legionowscy radni (choć wydawca gazety - KZB sp. z o.o. w stu procentach należy do miasta). Na ostatnim posiedzeniu legionowskiej komisji rewizyjnej mogliśmy dowiedzieć się, że koszty gazety stanowią tajemnicę nawet dla samego zarządu KZB, z prezes Ireną Bogucką na czele. - To może nie jest nawet dziwne, ale straszne, że spółka, która zarządza naszym wspólnym majątkiem, przeznacza pieniądze na wydawanie bezpłatnej gazety i nie chce pokazać kosztów tego przedsięwzięcia. Do promocji spółki wystarczyłby dwustronicowy biuletyn - komentuje radny Mirosław Grabowski.
Nieuczciwa konkurencja
Zanim zaczniemy o kosztach, skupmy się na przychodach. "Miejscowa na weekend" ma przychody z reklam. Nie spełnia zatem funkcji biuletynu informacji publicznej - jest typową gazetą wydawaną w formie tabloidu. Z informacji zdobytych w kilku firmach wynika, że ceny reklam w samorządowym tygodniku są rażąco niskie - w zasadzie można założyć, że gazeta na siebie nie zarabia, czyli - po pierwsze - stanowi obciążenie dla podatników, a po drugie stosuje ceny dumpingowe i jest nieuczciwą konkurencją dla wydawców prywatnych. Dlaczego? Bowiem inni wydawcy mediów w Legionowie płacą podatki, które władze miasta przeznaczają na konkurencyjną do nich działalność. Kuriozum! Z kolei przetargi na druk ogłoszeń urzędowych są od lat rozpisane w taki sposób, aby tylko jedna gazeta spełniała ich kryteria. Oczywiście... "Miejscowa". Legionowski ratusz płaci więc swojej własnej spółce ok. 45 tys. zł rocznie. I to w zasadzie jedyna znana kwota przychodów "Miejscowej", choć tę akurat trudno też jest nazwać samodzielnym przychodem, gdyż wydatek ten sponsorujemy my, tj. podatnicy.
Pikanterii sprawie może dodać fakt, że powiązane z władzami Legionowa ugrupowania polityczne miały w "Miejscowej" wyjątkowo tanią reklamę wyborczą, nie licząc propagandy pisanej pod dyktando prezydenta miasta.
Tabloid promujący miejską spółkę?
Zatem czemu ma służyć działalność utrzymywanego przez legionowskich podatników tygodnika "Miejscowa na weekend"? Jak usłyszeliśmy od prezes KZB, działalność gazety wydawanej w tabloidowej formie ma za zadanie wyłącznie... promocję miejskiej spółki, co wielu zebranych na posiedzeniu komisji rewizyjnej przyjęło ze sporym zdziwieniem. Zwłaszcza ci radni, którzy dość regularnie "dostają po głowie" w nieprzychylnych opozycji artykułach. Na pytanie jednego z nich "dlaczego tak się dzieje?", pani prezes odpowiedziała z rozbrajającym uśmiechem: "nieważne jak, ważne, że o Panu piszą".
Zastanawia też dystrybucja wielu tysięcy gazet do spółdzielczych bloków. Jak się okazuje pracownicy KZB co tydzień dostarczają ją w dużym nakładzie do głównej siedziby Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej, a pracownicy spółdzielni kolportują ją do bloków. Zupełnie za darmo, jak stwierdziła podczas posiedzenia komisji prezes Bogucka. Zatem koszty dystrybucji "Miejscowej" do bloków ponoszą również spółdzielcy. Czy spółdzielnia na takich samych warunkach pomogłaby w dystrybucji gazet prywatnych?
Koszty nikomu nieznane
- Koszty tygodnika "Miejscowa na weekend" są nie do oszacowania - informuje Teresa Skibińska, dyrektorka finansowa KZB. Jak dalej tłumaczy, wpisywane są one w jedną rubrykę pod nazwą "promocja i działalność wydawnicza". - Nie jest nam potrzebna taka wiedza, ile konkretnie na gazetę wydajemy - mówi z rozbrajającą szczerością o publicznych pieniądzach. - Znamy koszty druku, ale mamy umowę z wydawnictwem Grey Line (wydawca "Powiatowej" - przyp. red.) z klauzulą poufności - kontynuuje dyrektor Skibińska. Jak twierdzi prezes Bogucka - w redakcji pracuje tylko dwóch dziennikarzy. Co ciekawe - jeden z nich jest też prezesem legionowskiego Stowarzyszenia Myślących Pozytywnie, od którego kilka lat wcześniej miejska spółka nabyła gazetę. Wartość transakcji również nigdy nie została podana do publicznej wiadomości. Czyżby zarząd KZB nie znał i tego wydatku? Według zamieszczonego w Krajowym Rejestrze Sądowym sprawozdania finansowego za 2017 rok, spółka KZB na działalność wydawniczą i promocję wydała 162.440 zł. Zapewne lwia część z tej kwoty jest przeznaczana na propagandową gazetę i niemal na pewno w rubryce tej nie są uwzględnione wynagrodzenia dziennikarzy i innych autorów. Mało prawdopodobne by były w tej kwocie zawarte koszty dystrybucji.
Powiedzmy sobie prawdę
Gazeta wydawana przez KZB nie służy promocji spółki, lecz jest tubą propagandową władz Legionowa. Żałosną zresztą. Treści w niej publikowane są żywcem wyjęte z PRL-owskiej propagandy sukcesu z domieszką języka charakterystycznego dla tygodnika "Nie" Jerzego Urbana używanego wobec opozycji i osób krytykujących prezydenta. Wiele się dziś mówi o tym, co Prawo i Sprawiedliwość zrobiło z telewizją publiczną i krytykuje Jacka Kurskiego za ohydną propagandę i stronniczość. "Miejscowa na weekend" niczym nie różni się dziś od TVP. Prezydent Roman Smogorzewski najwyraźniej dobrze się czuje w tej samej roli, jaką w skali kraju pełni Jarosław Kaczyński, a prezes KZB Irena Bogucka doskonale wypełnia te same obowiązki, które ma prezes TVP Jacek Kurski. A wszystko za pieniądze podatników.
(DB, oko)