Mech kontra smog. Zielony projekt dla Wrzeciona
2 marca 2018
Pokryta mchem ścianka, mająca pochłaniać zanieczyszczenia mogłaby stać się jednym z symboli osiedla. Najpierw potrzeba jednak dobrej woli urzędników.
Darmowa komunikacja miejska, dopłaty do wymiany pieców węglowych na gazowe, zaostrzone kontrole - antysmogowa polityka warszawskiego ratusza nie przynosi na razie zauważalnych rezultatów.
Pyły nad Warszawą
- W centrum powietrze jest dziś bardzo złe i jutro ma być podobnie - pisze regularnie Warszawski Alarm Smogowy. - To samo dotyczy okolic ruchliwych ulic. Miasto przesyła ostrzeżenie i radzi, by unikać przebywania na zewnątrz, by nie palić w kominkach i by skorzystać z komunikacji miejskiej zamiast indywidualnej. Dobrze, że miasto ostrzega. Szkoda jednak, że tylko do tych ostrzeżeń się ogranicza.
Nic dziwnego, że swoje pomysły na zmniejszenie zanieczyszczeń powietrza coraz częściej przedstawiają także zwykli warszawiacy. Już w ubiegłym roku do budżetu partycypacyjnego trafiło wiele pomysłów montażu wież antysmogowych i innych instalacji, testowanych w Holandii czy Niemczech. Warszawiacy nie mieli jednak okazji głosować na te projekty, bo urzędnicy dzielnic hurtowo posłali wszystkie do kosza. Uzasadnienie było absurdalne: "Przedmiotowy projekt nie zalicza się do zadań własnych m.st.Warszawy przypisanych do zadań dzielnic".
A może jednak?
- Projekt zakłada powstanie mebla miejskiego z ławką, na którym rośnie specjalna, genetycznie modyfikowana odmiana mchu pochłaniająca spaliny - pisze Mariusz Rogowski, który widziałby taką instalację obok placu zabaw przy Gajcego. - Jedna instalacja z mchu pochłania tyle samo smogu, co 275 drzew, natomiast zajmuje niewiele miejsca: 3x2, 2x4 metry. Instalacja wyposażona jest w czujniki kontrolujące rozrost kolonii mchu, system nawadniania i panele słoneczne, przez co jest samowystarczalna - dodaje, powołując się na dane producenta.
Instalacje takie to wynalazek niemieckiej firmy Green City Solutions. "Ścianka" jest zasilana prądem generowanym przez panele słoneczne i wyposażona w zbiornik wodny, służący do podlewania mchu. Zamontowane na niej są także czujniki, monitorujące jakość powietrza w najbliższym sąsiedztwie. Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego uważa, że... to nie działa.
- Jak pokazują wyniki, w ciągu roku ściany z mchu są w stanie pochłonąć około 12 kg pyłów - mówi. - W tym czasie jeden kopciuch wygeneruje ich około 60. Jeśli miasta zdecydowałyby się na wdrożenie tego typu rozwiązań, byłoby to marnotrawienie publicznych pieniędzy. Zapomnijmy o wieżach czy ścianach z mchu jako metodzie przeciwdziałania zanieczyszczeniom. Mogą służyć jedynie jako element estetyczny.
Projekt musi teraz przejść weryfikację w urzędzie dzielnicy. Ścianka z mchem kosztowałaby 130 tys. zł. Warto?
(dg)