Złości Cię brzydki pawilon na osiedlu? Przepełnione przedszkole? Zachłanność inwestorów, którzy zwiększają swój zysk, kosztem przestrzeni miejskiej? To znaczy, że lokalne władze nie radzą sobie z ładem przestrzennym.
|
Autorka jest radną dzielnicy Białołęka |
Właśnie ład przestrzenny w sensie urbanistycznym zapewnia: harmonię, standard zabudowy i zasadę zrównoważonego rozwoju, a więc ostatecznie wpływa na jakość naszego życia. Uzyskanie oraz utrzymanie ładu przestrzennego zawsze spoczywa na lokalnych decydentach. To my, mieszkańcy, wybieramy lokal-ne władze także po to, żeby dbały o ład przestrzenny w naszym otoczeniu. Niestety, co w naszej dzielnicy widać szczególnie mocno, ta wartość nie jest łatwa do utrzymania. Powodów jest wiele, ale niektóre problemy powinien rozwiązać profesjonalny zarząd dzielnicy. W zrównoważonym rozwoju przeszkadza brak planów miejscowych na terenach od dawna za-budowanych i zbyt dużo planów na terenach rolnych. Dlaczego? O to należy zapytać burmistrza dzielnicy, którego działania dowodzą, że wizję rozwoju Białołęki dostrzegał tylko i wyłącznie na terenach rolnych, jakby w Białołęce nie było nic więcej, żadnych miejskich osiedli. Przybywa domów i sąsiedzi zaglądają sobie w okna. Gdyby był plan, to uchowałby się ostatni skrawek zieleni na osiedlu. Słyszymy: kiepskie prawo - to prawda, ale zawsze i wszędzie naj-bardziej szkodzi niedostateczna odpowiedzialność i taki sobie profesjonalizm osób pełniących ważne lokalne funkcje publiczne. Mogło być więcej przedszkoli, placów zabaw. Mogło przybyć zieleńców i parków. Drogi trzeba było wytyczać szersze, a budowę szkół zaplanować na terenach o uregulowanej własności gruntu. A skoro mądry Polak po szkodzie, to teraz opłaci się mu wybrać radnych - albo takich, którzy znowu będą przedkładali swoje interesy ponad dobro wspólne, albo tych, którzy mają inne podejście, chcą i będą sobie radzić z naszymi problemami. To my mamy prawo zmienić jakość rządzenia naszą dzielnicą. Mało tego, mamy nie tylko prawo, ale i realną możliwość, aby wiele zmienić na lepsze. Wystarczy przed pójściem do urn przyjrzeć się kandydatom i głosować świadomie, z poczuciem konsekwencji, jakie przyniesie nasz wybór. Na pewno chcesz poczuć się lepiej w miejscu, w którym mieszkasz? Oburzasz się, jeśli miejscowi decydenci łączą swe działania tylko po to, żeby wzajemnie się wspierać w realizacji własnych, prywat-nych interesów?
Tyle miałam do powiedzenia, a teraz, skoro to przeczytałeś, mój Czytelniku, to następnym krokiem nie może być po prostu odłożenie gazety w niepamięć. Przyjdź i wybierz świadomie swojego radnego.
Anna Woźniakowska