List otwarty

	Autorka jest przedstawicielką komisji dialogu społecznego ds. edukacji

Jako przedstawicielka komisji dialogu społecznego ds. edukacji dla dzielnicy Białołęka (powołanej przez władze m.st. Warszawy w celu koordynowania współpracy z trzecim sektorem) wyrażam głębokie zdziwienie z powodu nie zagwarantowania przez wła-dze dzielnicy pieniędzy na doroczny konkurs ofert na organizację wypoczynku letniego dla dzieci i mło-dzieży.

Dzielnicowe wydziały oświaty w porozumieniu z biurem edukacji od lat w formie konkursu wspierają organizacje społeczne w zakresie letnich wakacji, zwłaszcza dla dzieci z rodzin ubogich. Zgodnie z za-sadami konkursu dofinansowanie można uzyskać na pokrycie części kosztów transportu oraz zakwatero-wania uczestników w maksymalnej wysokości 30 zł za dzień na jednego uczestnika. Warunkiem otrzy-mania dotacji jest ciekawy program edukacyjny, za-angażowanie do realizacji pedagogów, pokrycie kosztów osobowych ze środków własnych lub w oparciu o umowę wolontariacką, wreszcie nadzór kuratorium nad projektem. W skali miasta z tego typu pomocy co roku korzysta kilkaset stowa-rzyszeń, fundacji, parafii, co przekłada się na kilkanaście tysięcy dzieci i młodzieży wyjeżdżających na wakacje.

Konkurs dla organizatorów wypoczynku dzieci z całego miasta organizuje biuro edukacji, natomiast dla tych, którzy prowadzą działalność na poziomie dzielnic - wydziały oświaty. Obecnie białołęckim organizacjom pozarządowym pozostaje pu-kanie do miasta i konkurowanie z dużymi podmiotami, organizującymi wypoczynek nierzadko dla kilkuset lub kilku tysięcy młodych ludzi (jak np. organizacje har-cerskie).

Mój mąż, radny Bartłomiej Włodkowski, na ostatnim posiedzeniu komisji oświa-ty dowiedział się od naczelniczki wydziału oświaty Marii Stasiak, że zaistniała sy-tuacja wynika z błędnej informacji przekazanej przez biuro edukacji. Wydział nie otrzymał jasnej informacji, że środki na konkurs należy zagwarantować w dzielni-cowym budżecie.

Dziwi to tłumaczenie, wskazuje raczej na skrajną niekompetencję lub nonsza-lanckie traktowanie pozaszkolnej oferty edukacyjnej dla dzieci i młodzieży. Poja-wiają się pytania: dlaczego biuro edukacji miałoby błędnie informować właśnie Białołękę? Dlaczego wszystkie inne warszawskie dzielnice ogłosiły konkursy i nie dały się zwieść "błędnej informacji"? Istnieją chyba telefony, istnieje system ko-munikacji między urzędnikami tego samego samorządu.

W rozmowie telefonicznej pracownicy biura edukacji, zajmujący się edukacją pozaszkolną, mówili mi otwarcie o braku zainteresowania białołęckiego wydziału oświaty współpracą z trzecim sektorem. Wciąż pojawia się argument, że na Biało-łęce nie ma organizacji zajmujących się edukacją pozaszkolną. To nieprawda, sko-ro w konkursie na zimowy wypoczynek zgłosiło się do miasta aż osiem organizacji, deklarujących działalność na rzecz białołęckich dzieci i młodzieży. Pojawia się też inne pytanie - w jaki sposób wydział oświaty animuje trzeci sektor?

Zaznaczam, że problem pojawił się już przy okazji organizacji zimowego wy-poczynku dzieci i młodzieży. Także wówczas Białołęka nie miała pieniędzy i nasze organizacje musiały brać udział w ogólnomiejskim konkursie biura edukacji razem z podmiotami adresującymi swoją ofertę do dzieci z całego miasta. Wówczas mój mąż podczas komisji oświaty oraz podczas sesji rady dzielnicy otrzymał zapew-nienie wiceburmistrza Andrzeja Opolskiego, że sytuacja nie powtórzy się przy okazji wakacji.

Aby nie być posądzoną o partykularne interesy zaznaczam, że Fundacja AVE, której jestem wolontariuszką i która od lat prowadzi edukacyjną działalność na terenie Białołęki, nie korzystała ze środków dzielnicy na ten cel. Jesteśmy organi-zatorami wypoczynku dla dzieci z całego miasta i współpracujemy w tym zakresie z biurem edukacji.

Dodajmy, że sytuacja jest skomplikowana. Wakacyjny wypoczynek dzieci ze środowisk ubogich, patologicznych wspierał także OPS w ramach Programu Pro-filaktyki Alkoholowej. Obecnie program i związany z nim fundusz przenoszone są do wydziału zdrowia i polityki społecznej. Dysponowanie środkami finansowymi zostało wstrzymane do 1 lipca. Powoduje to sytuację, w której, mówiąc kolokwial-nie, władze Białołęki znowu zaspały...

Agnieszka Włodkowska

Komentarz radnego

Obecna sytuacja dobitnie pokazuje to, o czym mówię i piszę od dawna: białołęcka oświata jest źle zarządzana, a rodzimy trzeci sektor w wielu dziedzinach margina-lizowany. Oczywiste sprawy urastają do rangi problemu, a wysuwane postulaty i zgłaszane interwencje zwykle są bagatelizowane lub "zamiatane pod dywan". Przy-kładów jest wiele, a problem z wakacyjnym wypoczynkiem dzieci i młodzieży jest tylko jednym z nich. Oto na przykład dyrektor Białołęckiego Ośrodka Kultury Tomasz Służewski zgłaszał na jednym z posiedzeń komisji oświaty problemy związane z brakiem współpracy białołęckich szkół z BOK-iem. Niestety sprawą nie zajął się ani burmistrz, ani przewodniczący komisji oświaty Krzysztof Nalbert, ani radna Elżbieta Gęsina - nauczycielka i była dyrektor dwóch szkół. Bywa i tak, że dopiero interwencje prasowe powodują działania (sic!). Na przykład dopiero po ostatnim artykule o problemie otwarcia boisk otrzymałem projekt regulaminu ko-rzystania z nich, podczas gdy wcześniejsze interwencje nie przynosiły odzewu...

Bartłomiej Włodkowski