Legionowo wzorem dla Warszawy. W walce z... psimi kupami
29 maja 2019
Psie odchody rozkładające się na trawnikach i chodnikach to niestety codzienność na legionowskich osiedlach. Okazuje się jednak, że pod względem działań edukacyjnych Legionowie stało się... wzorem dla mieszkańców Warszawy.
W internecie mieszkańcy Warszawy pokazują Legionowo jako wzór godny naśladowania - jako miasto, które pierwszorzędnie poradziło sobie z psim, śmierdzącym kłopotem. Godne pochwały okazały się plakaty wydane przez miasto w ramach akcji pod nazwą "Kupa problemów". "Czy wiesz, że wysychające kupy psa pylą salmonellą, w powietrzu fruwają jaja tasiemca z psich odchodów, pasożyty z psich kup przeżywają w glebie nawet 10 lat? Dlatego -Twój pies Twoja kupa - sprzątaj po swoim psie, wystarczy zwykły woreczek. Psią kupę można wyrzucić do każdego kosza. Nie sprzątasz, płacisz 500 zł" - krzyczą do nas plakaty rozwieszone w różnych punktach miasta. Warszawiacy ubolewają, że podobne akcje nie są prowadzone w stolicy. Tylko czy rzeczywiście są takie skuteczne?
"Ja w to wchodzę!"
Legionowo w przeszłości słynęło już z różnych kreatywnych akcji uświadamiających właścicieli psów. Zainstalowano np. sztuczny trawnik w holu wejściowym w budynku urzędu miasta, na którym były umieszczone sztuczne kupy i kartonowe dzieci bawiące się wokół nich. Jedno z nich wymazało się... odchodami. Zapamiętana została też akcja przeprowadzona nieco wcześniej na osiedlowych chodnikach, kiedy to pojawiły się na nich umieszczone obok siebie czerwone i zielone kwadraty. Czerwony z napisem - "Ja w to wchodzę!", zielony - "Sprzątaj po swoim psie". Akcje wyglądają ciekawie, ale czy w świadomości mieszkańców cokolwiek zmieniły?
"Od sprzątania jest dozorczyni"
Niestety pomimo przeróżnych i ciągnących się na przestrzeni lat akcji uświadamiających miasto nie wygrało z przyzwyczajeniami właścicieli czworonogów, a zwłaszcza z ich... lenistwem.
- Moje dziecko ostatnio wykopało kupę w piaskownicy... Brak słów - mówi Agata z osiedla Sobieskiego. - Sprzątam po psie wchodząc w inne kupy... Kupy na chodnikach, na skwerkach, w piaskownicach. Odechciewa się spacerów - komentuje pani Małgosia. - To powinno być bezwzględnie przestrzegane, bo nasze podwórka wyglądają jak jedna wielka toaleta, a trawniki podczas upału zwyczajnie śmierdzą - dodaje pani Barbara z osiedla Jagiellońska.
Straż miejska ten temat traktuje zupełnie po macoszemu. W całym 2017 i 2018 roku za niesprzątanie po psach wystawiono tylko kilka mandatów. - Mój sąsiad, właściciel dwóch psów, nie sprząta. Codziennie widzę, jak jego psy załatwiają się na trawniku. Kiedy zwróciłem mu uwagę, powiedział, że od sprzątania jest dozorczyni. A straży miejskiej przechadzającej się po osiedlach nigdy nie widziałem. Bez skutecznego - czyli uderzającego po kieszeni - piętnowania, to problem nie do rozwiązania - uważa pan Marcin z osiedla Sobieskiego.
(DB)