Legionowianie zamykają psy na balkonach
29 maja 2012
Do legionowskiej straży miejskiej i policji nagminnie wpływają zgłoszenia na temat psów pozostawianych na cały dzień na balkonach. Zwierzęta wyją i szczekają, a sąsiedzi są bezradni.
Aby ukarać właściciela pozostawionego czworonoga, trzeba mu najpierw udowodnić winę, a zrobić to może tylko policja. Funkcjonariusze tłumaczą, że taki delikwent karany jest na podstawie kodeksu wykroczeń, za zakłócanie spokoju - karą grzywny albo ograniczenia wolności. - Ciężko jest jednak udowodnić, że pies zakłócał komuś spokój, zwłaszcza w ciągu dnia - tłumaczy komendant.
Poza tym z obserwacji strażników wynika, że psy pozostawione na balkonach mają pożywienie i wodę, więc o zaniedbanie zwierzaka właściciela ciężko posądzić.
Mimo wielu zgłoszeń, policja nie ukarała jak dotąd żadnego mieszkańca Legionowa, który zostawił psa na balkonie. - W toku jest tylko jedna sprawa o zakłócanie spokoju. Sprawa jednak dotyczy psa biegającego po posesji po godzinie 22.00. Pies zakłócał spokój sąsiadom - mówi mł. asp. Emilia Kuligowska z powiatowej komendy policji.
Nie chcemy kłopotów
Strażnicy opowiadają, że ludzie niechętnie chcą w "psie sprawy" angażować policję. - Sprawa kończy się zwykle na telefonie do straży miejskiej, ale jak pada słowo "policja", mieszkańcy wycofują się, wiedząc, że później będą musieli być świadkiem w sprawie i to przeciwko własnemu sąsiadowi - mówi strażnik miejski. - Jeśli nie mamy oficjalnego zgłoszenia, to nie możemy nic zrobić. Dla nas taka sprawa nie istnieje. Musi być osoba pokrzywdzona, żeby wszcząć postępowanie - kwituje rzecznik policji.
Ewelina Kurzak