Z cyklu "Tylko w Polsce": ławka i kosz na śmieci tylko dla wybranych.
REKLAMA
O podejściu deweloperów do potrzeb społeczeństwa i do przestrzeni publicznej na Bielanach i w całej Warszawie pisano już całe książki, ale najwyraźniej nauka idzie w las. Na taką oto ławkę tylko dla klientów można natknąć się na Wrzecionie. Zarówno dla starszych ludzi z sąsiedniego bloku, którzy nie mogą na niej odpocząć, jak i dla nowych mieszkańców dzielnicy, siedzących za kratkami jak zwierzęta w zoo, jest to doskonała lekcja polskiego podejścia do pojęcia "dobro wspólne".
DG
Współtwórz "Migawki z okolicy"! Widzisz coś ciekawego, denerwującego, śmiesznego, godnego uwagi? Przyślij nam zdjęcia wraz z krótkim opisem na cho@gazetaecho.pl
Żeby było śmieszniej działka należy do miasta i w tym fragmencie została pewnie wydzierżawiona, ale komuś załatwiającemu sprawę po stronie miasta zabrakło wyobraźni, bo po deweloperze raczej trudno się jej spodziewać.
Grodzenie wzięło się stąd, ze tym "dobrem publicznym" w mieście zawładnęli przede wszystkim brudni, obsikani menele i pijacy, współczesne "święte krowy". W Śródmieściu na przykład, na Trakcie Królewskim i w okolicy nie radzę nikomu siadać. Na czymkolwiek.