Sterty drewna do kupienia od Lasów Miejskich. To wciąż tylko gospodarka leśna czy już zarobkowa?
14 kwietnia 2021
- Czy Lasy Miejskie zamiast prowadzenia gospodarki leśnej, w dobie pandemii zajęły się prowadzeniem gospodarki zarobkowej? - dopytuje mieszkaniec Choszczówki, który przysłał nam zdjęcia drewna przygotowanego do sprzedaży.
- Podczas biegania zauważyłem pokaźną stertę drewna z przyczepioną kartką z numerem telefonu, pod którym można je kupić. Do tej pory warszawscy leśnicy przekonywali nas, że nie prowadzą zarobkowej gospodarki leśnej, tylko pielęgnacyjną. Jednak o ich intencjach nie jestem do końca przekonany, widząc informację, że drewno z wyrębu jest do sprzedaży. Czy jednostka, która powinna zajmować się ochroną przyrody, czasami nie działa na jej szkodę, upatrując w tym swoich zysków? W tym roku jest wyjątkowo dużo wycinek. Może władze stolicy w czasie epidemii kazały ratować rozsypujący się budżet miasta? - dopytuje mieszkaniec Choszczówki.
"Nie robimy z tego żadnej tajemnicy"
- Drewno pozyskiwane przez Lasy Miejskie trafia do sprzedaży detalicznej i nie robimy z tego żadnej tajemnicy. Wpływy ze sprzedaży drewna zasilają budżet miasta. Cennik i zasady sprzedaży drewna są opublikowane na naszej stronie internetowej. Nie nazwałabym tego działalnością zarobkową, ponieważ wpływy ze sprzedaży ledwo pokrywają koszty pozyskania tego drewna. I warto też zaznaczyć, że my nie wycinamy drzew z myślą o ich sprzedaży. Sprzedajemy niejako "przy okazji". Realizujemy zapisy planu urządzenia dla danego lasu, które z kolei są sporządzane na podstawie inwentaryzacji, by ustalić, w którym miejscu jest jakiś problem. I np. w Choszczówce są to lasy w zasobach powojennych, często w składzie niewłaściwym, niezgodnym z siedliskami. Mamy też sporo połaci drzew zamierających z powodu jemioły lub kornika. Te też trzeba usunąć - wyjaśnia Andżelika Gackowska, wicedyrektor Lasów Miejskich.
Lasy Miejskie na minusie
Lasy Miejskie wycinają drzewa na terenie całej Warszawy. Drewno trafia do sprzedaży. Jest to praktyka przyjęta przez leśników w całym kraju. - Pozostawienie ściętego materiału w lesie stwarzałoby bardzo duże zagrożenie pożarowe i byłoby niegospodarne, bo marnowałby się surowiec naturalny. Jeżeli chodzi o wpływy, to w ubiegłym roku uzyskaliśmy ze sprzedaży 650 tys. zł przychodu. Nie dochodu. A np. koszt sprzątania terenów leśnych w Warszawie to 750 tys., więc - jak widać - sprzedaż drewna nie pokrywa w pełni naszej działalności. Poza tym przychody ze sprzedaży drewna trafiają do budżetu miasta i nie mają wpływu na nasz budżet, na nasze wyższe pensje czy premie - zaznacza wicedyrektor Gackowska, która dodała, że na terenach "powojennych" znajduje się średnio 350 drzew na każdym hektarze i to z takich terenów wycina się kilka procent drzew, które rosną zbyt gęsto, są niewłaściwie gatunkowo posadzone, lub zwyczajnie drzewa są chore lub martwe. - Jeżeli sadzimy las, to w ilości 6 do 10 tysięcy sztuk sadzonek na hektarze, jednak mamy świadomość, że do wieku "rębnego" dożywa 200-300 sztuk na hektarze. To są olbrzymie koszty, ale nie ma innego sposobu - wyjaśnia Andżelika Gackowska.
(DB)