"Lampy na Modlińskiej nie zagrażają bezpieczeństwu". Czyżby?
17 listopada 2015
To chyba żart. Ulicę Modlińską między Kuklińskiego a Braci Zawadzkich oświetlają zdezelowane lampy sprzed trzech dekad. Z opraw wystają kable i osprzęt elektryczny. Mamy deszczową aurę i w każdej chwili może dojść do zwarcia. Urzędnicy ZDM problemu nie widzą.
Modlińska bez wątpienia jest nie tylko główną ulicą Białołęki, ale jedną z najważniejszych arterii Warszawy. Przebudowana została niedawno w rejonie węzła z mostem Grota-Roweckiego, a jeszcze wcześniej na północnym odcinku. Wraz z remontem wymieniono oświetlenie. Stare, ciężkie maszty ze zdezelowanymi lampami wyprodukowanymi w dawnej Czechosłowacji poszły precz, a zastąpiły je smukłe słupy z nowoczesnymi lampami. Niestety, nie wszędzie.
Będzie zwarcie?
Starocie zostały zachowanie m.in bezpośrednio przed białołęckim magistratem. Modlińska między ulicami Kuklińskiego a Braci Zawadzkich (d. Podróżniczą) wciąż straszy paskudztwami z minionej epoki. Maszty ze zniszczonymi, zdekompletowanymi oprawami są wątpliwą wizytówką okolicy. Lampy nie mają kloszy. Ponadto tuż przy skrzyżowaniu ze Światowida jedna z nich ma na wierzchu... całą instalację. - Przyszły deszcze, woda zaleje tę latarnię. Będzie zwarcie i pół Białołęki bez prądu - komentuje jeden z przechodniów.
Wszystko gra i świeci
Urzędnicy z Zarządu Dróg Miejskich uważają, że problemu na Modlińskiej nie ma. - Połowa odcinka została już zmodernizowana 4-5 lat temu, zainstalowane zostały tam maszty stalowe. Druga połowa wyposażona jest w starsze, 16-metrowe maszty, a ich stan techniczny jest dobry i nie zagraża bezpieczeństwu. Oczywiście, jeśli będziemy posiadali środki finansowe, będziemy sukcesywnie modernizować oświetlenie na kolejnych odcinkach - mówi Karolina Gałecka, rzeczniczka prasowa ZDM.
A może warto zainstalować tu chociaż oprawy z demobilu, by nie wydawać pieniędzy, ale przy okazji nie narażać się na śmieszność?
Przemysław Burkiewicz