"L-ki" w szczycie to koszmar
10 października 2008
- To co się dzieje na bródnowskich ulicach jest jakimś horrorem. Mam wrażenie, że mieszkam w zagłębiu nauk jazdy. Na każdej ulicy, każdym skrzyżowaniu można spotkać po dwa, trzy samochody z literką "L".
- Ja rozumiem, że każdy musi nauczyć się jeździć. Ale przesadą jest, by samo-chody nauki jazdy jeździły każdym dostępnym pasem. Powinny trzymać się prawej strony, a dopiero w razie konieczności zajmować pas po lewej, gdy np. chcą skrę-cić czy zawrócić. Instruktorzy kompletnie nie zwracają uwagi na ruch i pakują "świeżaków" prosto w poranne korki. Czy nie ma żadnego przepisu, by zapobiegać takim sytuacjom? Chyba nie ma nic gorszego jak "L-ka" w porannym szczycie - mówi nasz Czytelnik.
- Pierwsze godziny dnia staramy się spędzać z kursantami na placu manewro-wym. Nie zawsze jest to możliwe, bo kursant jako nasz klient ma prawo wyboru. Jeżeli więc chce wyjechać na ulice o 8 rano, nie możemy tego zabronić. Każdy instruktor ma obowiązek tak poprowadzić kursanta, by jak najmniej ingerował w ruch miejski. Z obserwacji wynika, że nie każdy instruktor stosuje się do wytycz-nych. Czasem kursanci jeżdżą jak chcą - mówi anonimowo jeden z właścicieli szko-ły jazdy.
Każdy z nas kiedyś uczył się jeździć i każdy pamięta z jak wrogim nastawie-niem ze strony innych kierowców można było się spotkać. Jednak wypuszczenie początkującego kierowcy prosto w poranny ruch nie jest dobrym rozwiązaniem. W każdym ośrodku nauki jazdy powinna być zasada mówiąca o tym, że w godzinach szczytu na główne arterie miasta się nie wyjeżdża. Przecież jazdę w korkach rów-nie dobrze można trenować w ciągu dnia, gdy nikomu tak bardzo się nie spieszy jak rano. Wystarczy odrobina wyobraźni ze strony instruktorów.
Korki i liczba nauk jazdy na Bródnie zapewne są spowodowane również nieda-lekim położeniem ośrodka egzaminacyjnego na Odlewniczej. Tutaj wyznaczane są najbardziej prawdopodobne trasy egzaminacyjne, a każdy kursant chce je mieć opanowane.
Agnieszka Pająk-Czech