REKLAMA

Wypadowy - twór anormalny

autor: Florian Konrad
wydawnictwo: Wydawnictwo Hm
wydanie: Wydanie 1, Wojkowice
data: 15 sierpnia 2022
forma: e-book (epub, pdf, mobipocket)
liczba stron: 223
ISBN: 978-83-9627040-5

Inne formy i wydania

e-book (epub, pdf, mobipocket), Wydanie 1  2022.08.15

W wyniku dziwnego splotu okoliczności mieszkaniec innego wymiaru zostaje przeniesiony do równoległej rzeczywistości - tylko pozornie zbliżonej do jego świata. Napotykane w niej osoby pokazane są niejako w krzywym zwierciadle. Czy uda mu się znaleźć sposób na powrót do domu? Walcząc o tę szansę, odkryje spisek, który wydaje się stać za jego wypadkiem. Będzie też musiał zrozumieć chore prawidła odwiedzonego wymiaru, jedynie powierzchownie przypominającego zaściankową, przygraniczną wioskę. ,,Wypadowy" to pozycja z gatunku weird i bizarro fiction, która łączy w sobie cechy fantastyki, grozy, science fiction - a nawet urban fantasy. Elementy osobliwe, kuriozalne mieszają się tu z humorem i absurdem sytuacyjnym. Autor nie boi się szokować, porusza tematy kontrowersyjne, nieprzeznaczone dla czytelników o wysokiej wrażliwości estetycznej.

Fragment

Jestem coraz bardziej zdezorientowany, choć prze-cież leżę we własnym łóżku, wyrze małżeńskim. Obok sapie, rzęzi, pokasłuje, ciężko oddycha Anheta.

Konfuzja, niezrozumienie. Niezrozumiałość.

Czuję, że jestem zawieszony w próżni, dyndam w niekończącej się nicości. Mam wrażenie, że zjada mnie, rozkawałkowuje i pożera, atom po atomie, tkan-ka po tkance: czerń. Przeżuwa, rozmiękcza żrącą śliną i trawi już w niewidzialnej paszczęce. Zanikam w niej, jednoczę się, zapadam się w nią.

Cisza, aż do utraty wzroku. Ciemność, w której nie istnieje dźwięk. Można próbować krzyczeć, powiedzieć cokolwiek - usłyszy się tylko głębokie... właśnie o to chodzi, że nic.

Spoglądam na Anhetę. Wydaje się wyjęta spod wła-dania kurewskiej wszechciszy, spod jurysdykcji ciemnej do przesady, wariackiej, bezdennej nocy. Jej wolno, jej pozwala się (kto?!), ona ma prawo wydawać dźwięki.

Ja - absolutnie nie...

Przeciągam się. Au! W kolanach zabolało!

To dziwne uczucie idzie, powoli sunie przez cały układ nerwowy, od dołu, pomaleńku: przez plecy, klat-kę piersiową, karrrk... szyję... do mózgu.

Trzepnęło nieźle. Zaraz zacznie telepać mocniej. Jak nic z tym nie zrobię - odpadnie ze mnie parę głylców.

Ruszam nogami. Dłońmi. Tułowiem. Jak w dziecię-cej wyliczance: ,,głowa-ramiona-kolana-pięty". Trzeba się rozciągnąć, pokazać biedakom, że żyję, że nie są przyssane do fantomu, nie przywarły do sztucznego cia-ła, do trupa.

Dobrze, kochane moje, już dobrze. Jestem. Wasz pan. Tatuś. Żywiciel. Grzejcie mnie. Bądźcie. Bądźmy.

Głylce wtulają się, głębiej. Wnikają. W... (głupie określenie) wjednują.

Noc jest drapieżnikiem pożerającym księżycowe światło, dewastatorem zamazującym czarną farbą gwia-zdy na niebie, graficiarzem przeklętym, przez którego robi się człowiekowi nieprzyjemnie, bo przez jego ma-zaninę rodzi się w nim i wzmaga irracjonalny lęk.

Odczuwam marazm, zbyt wielki, by choć spróbować zasnąć. Anheta jest - jak zawsze - na prochach, więc się nie dziwię, że śpi jak niemowlę, do tego chrapie niczym pięćdziesięcioletni, pijany drwal. Lękam się, że przyśni mi się koszmar. A czerń sama w sobie jest już koszma-rem, ciężkim do zniesienia postem, niedobrowolnym wyrzeczeniem.

Ogarnia mnie rozmywanie się, utrata kształtu.

Powolna przemiana w fale, odbryzgi wiekuistej, nie-przebytej, niezmierzonej toni. Ciemnica niemożliwa do udźwignięcia. Głód wizualny. Głód bodźców, rozpacz-liwe próby odnalezienia się. Szukanie punktów orien-tacyjnych, które potwierdzałyby, iż jeszcze istnieję.

Na sąsiedniej półce

Szukasz książki, audiobooka? Skorzystaj z wyszukiwarki
;

REKLAMA

REKLAMA

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe