REKLAMA

Wichry losu. Wydeptane ścieżki, tom 1

autor: Agnieszka Stec-Kotasińska
wydawnictwo: Replika
seria: Wydeptane ścieżki
wydanie: Poznań
data: 18 czerwca 2024
forma: książka, okładka miękka
wymiary: 145 × 205 mm
liczba stron: 336
ISBN: 978-83-6786788-7

Inne formy i wydania

książka, okładka miękka  2024.06.18

Czy wojenne sekrety dwóch sióstr po wielu latach ujrzą światło dzienne?

Weronika, młoda dziennikarka, pewnego dnia dostaje wyjątkową szansę - ma przeprowadzić wywiad z Petronelą, która przeżyła drugą wojnę światową i pragnie podzielić się ze światem historią swojej siostry bliźniaczki, Bogny, która narażała swoje życie, by ratować rannych żołnierzy jako pielęgniarka w rzeszowskim szpitalu.

W przetrwaniu trudów życia wojennego pomagała jej miłość do Stanisława, którego poznała w przededniu wybuchu wojny, i wiara w to, że się jeszcze kiedyś spotkają.

Weronika nawet się nie spodziewa, że przyczyni się do odkrycia tajemnicy głęboko skrywanej przed światem przez ponad pół wieku. Nie wie też, że starsza pani ma dla niej zadanie specjalne... Jakie przyniesie to skutki? I jak wpłynie to na jej życie prywatne?

Fragment

Przylasek, 1936

Nawet długość ich kroków była identyczna. Równo odmierzane, stawiane ostrożnie stopa za stopą, by przypadkiem nie zatrząść się gdzieś na nie­równościach chodnika i nie wylać zawartości blaszanego wiadra po raz czwarty tachanego już przez dziewczynki z pobliskiej studni.

Raz, dwa, trzy, cztery... - Bogna odliczała w myślach. Jeszcze może dwie rundy i wodę będzie można podgrzać, przelać do wielkiego baniaka i szykować się do wieczornej kąpieli. Gdyby ich brat, Janek, zamierzał nocować dzisiaj w domu, to musiałyby przejść się tak jeszcze co najmniej z pięć razy.

- Biedy sobie napytasz tymi nocnymi hulankami! - krzyczała mama, stojąc nad nim ze wspartymi na biodrach rękami, gdy Janek kończył właśnie w pośpiechu kolację.

- Jakiej biedy? Niech mama nie przesadza - odpowiedział, po czym mrugnął porozumiewawczo do dziewczyn, zwłaszcza do Bogny. Od zawsze czuł nić porozumienia szczególnie z jedną z bliźniaczek. - Z Władkiem Wyrzykiem i Kazikiem Kogutem chcę przy rzece posiedzieć, jak już dzień zakończony i wszystko przy obejściu zrobione. Wielka mi zbrodnia. Nie czekajcie na mnie, bo późno wrócę.

- A nie będzie tam czasem Marysi Krugieszówny z wami przy tej rze­ce? - mama zaintonowała pytanie w taki sposób, jakby faktycznie pytała z czystej ciekawości, po czym jeszcze mocniej zacisnęła ręce na biodrach i przyjrzała się synowi z bliska. Podczas gdy Nela jak zwykle zdawała się być myślami w swoim własnym, dla nikogo niedostępnym świecie, Bogna zagryzła wnętrza policzków, by się nie roześmiać.

- A cóżby to miała tam z nami robić, po ciemku? - zapytał Janek zuchwale.

- Z wami to może nie, ale z tobą!

Jankowi oczywiście udało się wymknąć tego wieczoru, rzekomo do kolegów, jak mu się udawało zawsze, gdyż mama - pomimo za­chowywanych pozorów przyzwoitości - udawała, że nie zna prawdy, albo też nie chciała jej znać. Chyba wszystko wybaczyłaby Jankowi. Po śmierci ojca był jej największą podporą. Niespełna osiemnastoletni chłopak w mig ogarniał obowiązki związane z gospodarstwem, rąbał drzewa na opał, nierzadko od świtu do nocy dopilnowywał zbiorów, by później sprzedawać część z nich miastowym i podreparować domowy budżet. A w tym wszystkim znajdywał jeszcze czas na pracę w piekarni u starego Jakuba - żydowskiego właściciela tegoż miejsca. Sama Bogna wiele razy kryła brata, gdy ten wymykał się po nocach do dziewczyny, udawała jednak - całkiem nieudolnie zresztą - że nie jest tym pomy­słem zachwycona.

- Mamcia mówi, że nie będzie ci dzieciaka bawić.

- Jakiego dzieciaka, na miłość boską? - pytał, gdy pod osłoną nocy odchodził w coraz bardziej znanym sobie kierunku.

- Tego, co go z Maryśką zmajstrujecie - odpowiadała dobitnie.

- Tyś nie za młoda na takie rzeczy, Bognuś? - odwracał sprytnie kota ogonem Janek. - Ledwoś od ziemi odrosła. Wracaj lepiej do domu.

- Za młoda? Na rozum ci padło? Ja i Nela tylko trzy lata jesteśmy od ciebie młodsze. Mamcia mówi - kontynuowała Bogna niestrudzenie - że nie będzie przy babach w kościele oczami świeciła, jak Maryśka zaciąży przed ślubem. Od razu wszyscy będą wiedzieć, że to twoje.

- Ty się o nic nie martw. - Janek zatrzymał się wpół kroku i oparł dłonie na ramionach siostry. - Jeszcze trochę i zarobię u starego Jakuba na ślub i mamcia o nic nie będzie musiała się martwić. I pierścionek kupię. U miastowego jubilera, z największym oczkiem. I powiedz ma­mie, że nawet jakby Marysia i ja... to zdążymy ze ślubem, zanim ów brzuch się pojawi.

- Chcesz, żebym takie świństwa matce opowiadała? - Bogna udała oburzenie.

Janek roześmiał się szczerze.

- Krew nie woda, siostrzyczko. Sama się o tym przekonasz. Wspomnisz moje słowa. A teraz uciekaj do domu, bo cię tu wilki zjedzą.

- W naszej wsi nie ma wilków - odparła, udając lekko obrażoną. Kochała jednak Janka na zabój. Nie umiałaby się na niego długo gniewać.

Bogna w jednej chwili wróciła z myślowej podróży, gdyż oto przed oczami dziewcząt dosłownie spod ziemi wyrosła ich przyjaciółka. Obie siostry wiedziały doskonale, co zaraz nastąpi. Nela przewróciła oczami i westchnęła ze zniecierpliwienia, co nie uszło uwadze Bogny. Postawiły jednak zgodnie wiadro z wodą na ziemi i stanęły prawie bez ruchu.

- Cześć, Ryfka - wyrwało się Bognie, jednak przyjaciółka już zdą­żyła ją uciszyć.

- Ani słowa, bo po głosie przecież też was mogę rozpoznać - roześmiała się Rebeka zwana przez większość mieszkańców wsi Ryfką, a następnie obeszła dziewczyny dookoła. I później jeszcze raz. Przyjrzała się im z od­ległości, następnie z bliska każdej z osobna. Chwilę później postanowiła zaryzykować: - No dobrze, zgaduję. Po lewej Petronela, po prawej Bogna.

- To prawda! Zgadłaś! - krzyknęła Bogna. Nela w tym czasie znów zrobiła zniecierpliwioną minę i nie odezwała się ani słowem.

- Coraz lepiej mi idzie - odpowiedziała Ryfka z dumą. - Przyjdźcie do mnie jutro na śniadanie - dodała po chwili, zmieniając temat. - Wasz brat tyle jagodzianek narobił, że aż trudno będzie przejeść. Pomimo tego, że sprzedał dużo, to i tak trochę zostało. Czy on chce na piekarza iść? Tata bardzo z niego zadowolony.

- Gdzie tam na piekarza - odpowiedziała Bogna, machając ręką. - Janek chce być rolnikiem, tak jak nasz tatuś, świętej pamięci. Tylko

tak teraz najchętniej na cztery etaty by robił, odkąd postanowił się z Marysią ożenić.

Ryfka pokiwała głową.

- Mama mu w życiu nie pozwoli - dodała po chwili Nela, a zarówno Bogna, jak i Ryfka popatrzyły na nią ze zdumieniem.

- A to niby dlaczego? - zapytała Bogna. - Mama tak się tylko z nim droczy, a na pewno pobłogosławi temu związkowi. Ty już się, Nelka, o nic nie martw.

- Ja się nie martwię, tylko wiem, co mama mówi. Janek jest za młody na żeniaczkę. I za kilka lat też będzie. A ojciec jeszcze w grobie ciepły, pracy przy gospodarce trzeba pilnować, żeby z głodu nie paść, a nie nową gębę do wyżywienia sprowadzać.

Bogna rzuciła Ryfce porozumiewawcze spojrzenie. Bliźniaczki, choć identyczne z wyglądu, jeśli chodzi o usposobienie to różniły się chyba pod każdym względem. Optymistyczna Bogna z każdej sytuacji widziała jakieś wyjście, a w każdym człowieku dopatrywała się dobra i takich samych intencji. To z nią lepiej dogadywał się ich brat, choć twierdził, że kocha siostry jednako. Czyżby Nela była zazdrosna o jego uwagę? Drugą siostrę cechował wieczny pesymizm. Nikt nie rozumiał, dlaczego ta piękna młoda dziewczyna snuje się po wsi z wiecznie spuszczonym nosem na kwintę, odrzucając każdego, kto chciałby ją powitać dobrym słowem. Nie pozwalała też sobie na porywy serca. Zresztą młodzi chłopcy powoli przestawali zwracać już na nią uwagę, bo po co mieliby to robić, skoro nigdy nie obdarowała ich nawet uśmiechem. Nela była tylko ładna. Jej siostra bliźniaczka zarówno ładna, jak i miła. Wydawało się zatem naturalne, że wybierali tę drugą.

- Może przyjdziemy - odrzekła w końcu Nela, odpowiadając wpa­trującej się w nią przyjaciółce - jeśli tylko mama nie będzie potrzebowała

pomocy. I na pewno po kościele. Wprawdzie jutro niedziela, ale nie wiadomo, co przyniesie nowy dzień.

- Ja będę na pewno i to z samego rana - szepnęła Bogna konspira­cyjnie, a Ryfka uśmiechnęła się promiennie, pokazując szereg białych zębów, które na tle kruczoczarnych włosów wyglądały niczym ozdobny naszyjnik z najprawdziwszych pereł.

Na sąsiedniej półce

Szukasz książki, audiobooka? Skorzystaj z wyszukiwarki
;

REKLAMA

REKLAMA

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

REKLAMA

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024