Kronika policyjna
22 stycznia 2010
Kazali ofierze zjeść własne włosy. Balkon czy wychodek? Tankowanie po bielańsku. Groził, że zabije. Znała się na rzeczy.
Kazali ofierze zjeść własne włosy
Wyważyli drzwi, weszli do mieszkania i zażądali od-dania renty. Kiedy odmówił, bandyci przyłożyli mu nóż do gardła, pobili go, obcięli mu włosy i kazali je zjeść. Zagrozili nawet, że obetną mu palec. Rencista nie miał pieniędzy. Bandyci zdemolowali mu mieszka-nie, a potem wpadli na pomysł, żeby ofiara zaciąg-nęła dla nich kredyt na 20 tys. zł. Gdy mężczyzna nie zgodził się na to, obcięli mu włosy i kazali je zjeść. Pokrzywdzony zaczął wzywać pomocy. Napastnicy uciekli i zagrozili, że jeśli policja się dowie o wszys-tkim, rencista pożałuje. Mężczyzna trafił do szpitala, gdzie udzielono mu pomocy. Jeszcze tego samego dnia złożył zeznania w komen-dzie. Bandyci szybko wpadli - byli już wielokrotnie notowani, w tym za rozboje i narkotyki. Tym razem odpowiedzą za usiłowanie rozboju z użyciem niebezpieczne-go narzędzia.Balkon czy wychodek?
Mieszkaniec Bielan zgłosił policjantom, że z balkonu piętro wyżej ściekają do niego nieczystości wydalane przez psa sąsiadów. Wykroczenie to czyn społecznie szkod-liwy pod groźbą kary aresztu, ograniczenia wolności, grzywny do 5 tys. złotych lub nagany. Katalog wykroczeń jest bardzo szeroki. Niektóre wykroczenia są szczegól-nie uciążliwe dla mieszkańców bloków. Do nich z pewnością należy zakłócanie ciszy i spoczynku nocnego, zakłócanie porządku publicznego, czy wylewanie nieczystości i wyrzucanie przedmiotów z balkonu. Z takim właśnie z pozoru błahym problemem zgłosił się do komendy jeden z mieszkańców Bielan. Sąsiedzi, którzy mają miesz-kanie nad jego lokalem, posiadają psa. Niestety nie mają czasu, bądź możliwości wyprowadzania pupila na spacer, dlatego od kilku miesięcy wypuszczają go na balkon, gdzie załatwia swoje potrzeby. Nieczystości spływają i spadają na balkon piętro niżej. Pomimo wielokrotnych interwencji u sąsiadów, sytuacja nie zmieniła się. O karze dla 51-letniego Bogdana W. zdecyduje teraz sąd grodzki.Tankowanie po bielańsku
19-letni Przemysław S. od pół roku tankował na terenie Bielan za darmo. Ten ro-dzaj promocji opracował sam - wybierał różne stacje i zmieniał w aucie tablice re-jestracyjne. Z zeznań pracowników stacji wynikało, że po zatankowaniu samochodu i kanistra mężczyzna wchodził do sklepu, aby zapłacić za paliwo. Przy ladzie uda-wał, że zapomniał portfela, wychodził więc z powrotem na zewnątrz, aby wziąć pie-niądze z samochodu. Do sklepu oczywiście nie wracał. Z reguły tankował za około 200 złotych. 19-latek wpadł po pół roku. Jego trzy sprawy już trafiły do sądu, ko-lejnych sześć trafi tam niebawem.Groził, że zabije
Krzysztof B. od dłuższego czasu urządzał awantury w mieszkaniu przy ulicy Rey-monta. Tym razem sąsiedzi wezwali policję, ponieważ usłyszeli, że za drzwiami ktoś wzywa pomocy. Okazało się, że 35-letni Krzysztof B. zaczął szarpać kobietę, a gdy uderzył ją, ofiara zaczęła wzywać pomocy. Na miejscu pojawili się policjanci, a pijany awanturnik został zatrzymany. Za groźby karalne na najbliższe pięć lat mo-że trafić do więzienia.Znała się na rzeczy
Magdalena M. pracowała w sklepie jubilerskim. Wiedziała, jaką biżuterię łatwo jest sprzedać i ile jest warta. Kiedy zakończyła współpracę ze sklepem, wróciła tam, aby ukraść złotą bransoletkę wartą 3,5 tys. zł. Niestety nagrał ją sklepowy monito-ring, a pozostali pracownicy rozpoznali znajomą twarz. Policjanci szybko namierzyli złodziejkę. Okazało się, że zdążyła sprzedać łup, za który uzyskała 1800 złotych. Funkcjonariusze przewieźli ją do komendy i umieścili w policyjnym areszcie. Za popełnione przestępstwo może trafić do więzienia nawet na pięć lat.cehadeiwu
na podstawie informacji policji