Hałas, brud i parkingowe wraki

Od dłuższego czasu bezskutecznie apeluje on do władz spółdzielni o usunięcie ławki przy ul. Kluczowej 2, która jest idealnym miejscem dla nocnych spotkań miejsco-wej chuliganerii i libacji alkoholowych. Wielokrotnie zwracał się również z prośbą o zajęcie się problemem nieuprzątniętych śmieci, które stale zalegają wokół śmiet-nika przy jego bloku. Wnioskował o rozprowadzanie po klatkach schodowych na terenie osiedla toreb na psie nieczystości. Prosił również o podjęcie przez zarząd spółdzielni działań w sprawie "dzikiego" parkingu, który powstał na trawniku, na wysokości parkingu społecznego, a także o interwencję w sprawie wraków samo-chodowych znajdujących się na społecznym parkingu przy ul. Sieciechowskiej 1.

- Płachta, która przykrywa wrak samochodu, jest cały czas zsunięta, co tylko potęguje żałosny obraz całości. Wokół wraków zaczyna powstawać śmietnik - roz-rzucone są papiery, torby plastikowe, kapsle, pety itp. - pisze w liście do "Echa" rozgoryczony mieszkaniec bloku przy ul. Sieciechowskiej 1. - Nawet jeśli właści-ciele płacą "parkingowe", to i tak nie upoważnia ich to do robienia śmietniska na tym terenie. Ponadto wrak i przyczepy nie posiadają tablic rejestracyjnych, a więc nie mają prawa do zajmowania miejsca publicznego - dodaje.

Trudny złom

Samochodowy złom jest zmorą wielu warszawskich osiedli. Zdezelowane pojazdy nie tylko szpecą osiedlowe parkingi, stanowiąc przy tym zagrożenie dla środowiska, lecz przede wszystkim blokują miejsca postojowe, z których mogliby korzystać właściciele sprawnych aut. Z powodu słonych opłat w punkcie kasacyjnym, wielu mieszkańców nie oddaje wraków na złom, tylko pozostawia je na parkingu. Jeśli właściciel takiego czterokołowego złomu jest nieznany, a parking, na którym stoi należy do dzielnicy, to straż miejska ma obowiązek odszukać właściciela, którego obciąża kosztami odholowania pojazdu na złomowisko. Jeżeli natomiast właściciel jest znany, można wezwać na pomoc policję.

Inaczej sytuacja wygląda w przypadku wraków znajdujących się na parkingach społecznych. Tu sprawa nie jest już taka prosta. Interwencja straży miejskiej nie przyniesie oczekiwanego rezultatu, gdyż teren należy do spółdzielni. Policja ma związane ręce, bo nie ma przepisu, który zabraniałby parkowania. A regulamin utrzymania porządku w mieście wyraźnie określa, iż to właściciel nieruchomości jest zobowiązany do usunięcia z niej wraków samochodów. Czy władze Spółdzielni "Chomiczówka" wywiążą się ze swojego obowiązku?

- Nie wiem, o czym ten pan mówi. Nasz parking jest zamknięty i ogrodzony. Znajduje się on na gruncie spółdzielni i posiada swój odrębny regulamin. Rzekome wraki nie są złomem. Jeden samochód jest autem zabytkowym, którego właściciel opłaca wszystkie składki. A jeśli opłaca on OC, to straż miejska nie ma prawa go zabrać. Drugie auto nikomu natomiast nie przeszkadza. Rzekome wraki przeszka-dzają tylko jednemu panu, który wielokrotnie przysyłał do nas listy w tej sprawie - wyjaśnia administrator terenów podległych kolonii VI, zastrzegający sobie anoni-mowość.

Nie ma problemu?

- Ławka przy Sieciechowskiej 1 zostanie, ponieważ nikomu, oprócz tego pana, nie przeszkadza. W bloku mieszkają osoby niepełnosprawne, które potrzebują miejsca do odpoczynku. Śmieci już nie zalegają przy altance, ponieważ teraz wszyscy wiedzą, że jest ona zamykana i przeznaczona tylko dla lokatorów Sieciechowskiej 1. Co do toreb na psie odchody - otrzymaliśmy z bielańskiego urzędu i rozdaliśmy mieszkańcom. Obecnie znów staramy się je zdobyć - tłumaczy pani z administracji.

Według spółdzielni wszystko jest w najlepszym porządku, a uwagi naszego czytelnika to zwykłe czepianie się. Czekamy na opinie innych lokatorów.

Anna Przerwa