Na Marymonckiej rządzi jedna kobieta?
22 stycznia 2010
Mieszkańcy bloków przy ul. Marymonckiej 145, 147, 149 oraz ul. Wrzeciono 47, 47a, 49, 49a, należących do Spółdzielni Mieszkaniowej "DomHut", a także innych okolicznych budynków są oburzeni samowolką, jaką na terenie ich osiedla uprawia przewodnicząca samorządu blokowego przy ul. Marymonckiej 143.
Dziennikarka, która przybyła na miejsce, zobaczyła, że wokół całego budynku przy ul. Marymonckiej 143 stoi ogrodzenie, które od strony klatek schodowych znacznie utrudnia dojazd do grodzonego budynku dla karetek pogotowia i wozów straży pożarnej. Ponadto na tym terenie znajdują się ogrodzenia tamtejszych ra-bat, które dodatkowo uniemożliwiają wjazd pod sam blok. Jedynym nieogrodzonym miejscem jest przejście na rogu budynków przy Marymonckiej 143 i 145, które rze-komo ma stanowić drogę przeciwpożarową. Gołym okiem widać, iż w razie wybu-chu pożaru, żaden wóz strażacki nie będzie w stanie się tamtędy przecisnąć, gdyż przejazd jest zbyt wąski. Od strony wjazdu z ulicy znajduje się altanka śmietnikowa i trzepak.
- Dopiero jak dojdzie do tragedii, ktoś zajmie się tą sprawą - mówią mieszkań-cy.
Na razie furtki nie są jeszcze zamknięte. Jednak z rozmów z mieszkańcami okolicznych bloków wynika, że niebawem mają być one otwierane na kod, znany jedynie lokatorom Marymonckiej 143. Próbowaliśmy porozmawiać osobiście z rzekomą sprawczynią tej samowolki. Niestety odmówiła udzielenia nam jakichkol-wiek wyjaśnień. Od okolicznych mieszkańców uzyskaliśmy jedynie informację, że ogrodzenie budowane jest z funduszu remontowego. - Kiedyś było to osiedle hut-nicze. Wszyscy żyliśmy ze sobą w zgodzie. Obecnie mieszka tu wiele starszych i schorowanych osób, które poruszają się o kulach. Z tego przejścia korzystaliśmy przez 40 lat. Teraz nie tylko się nas skłóca, ale i nazywa "debilami". Odbiera się nam prawo do przejścia chodnikiem, który od zawsze był dostępny dla wszystkich. A najgorsze jest to, że nikt nie reaguje. My jesteśmy już starzy, a młodych nic już nie obchodzi - żali się nam seniorka z bloku przy ul. Marymonckiej 147.
Możecie zaskarżyć
Postanowiliśmy zapytać się władz Spółdzielni Mieszkaniowej "DomHut", kto zdecy-dował o budowie płotu. Po krótkiej rozmowie z Markiem Łękawskim, inspektorem do spraw budowlanych z działu inwestycyjnego, zostaliśmy poinformowani, że ogrodzenie stawiane jest na prośbę mieszkańców budynków przy ul. Marymonckiej 143 i 145. - Płot powstał i powstanie, bo takie było zgłoszenie. Był projekt i znalazł się wykonawca. Ja osobiście podpiszę jego odbiór. Innym mieszkańcom nie powi-nien on przeszkadzać, gdyż w żaden sposób nie ogranicza to ich ruchów. Mają inne przejścia w stronę komunikacji miejskiej. Jeśli mieszkańcom płot się nie podoba, to proszę składać pisma do Spółdzielni "DomHut", Perzyńskiego 14, z własnoręcznym podpisem, albo zaskarżyć projekt w Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowla-nego w Warszawie, ul. Bagatela 14. Cała afera wokół ogrodzenia wynika z zawiści między mieszkańcami tego osiedla - powiedział.W wydziale inwestycji urzędu dzielnicy Bielany dowiedzieliśmy się, że prywatny inwestor nie musi przedkładać do zatwierdzenia projektów prac budowlanych doty-czących placów między posesjami. A taka sytuacja istnieje w opisanym przez nas przypadku. Doradzono nam, że jeśli mieszkańcy nie życzą sobie budowy ogrodze-nia między blokami przy ul. Marymonckiej 143 i 145, mogą poddać kontroli tę inwestycję, powiadamiając o tym fakcie Państwową Inspekcję Nadzoru Budowla-nego, aby sprawdziła, czy spełnia ona wymogi przepisów bezpieczeństwa.
Anna Przerwa