Kronika policyjna
20 listopada 2009
Nastolatkowie obrabowali kolegę. Oszustwo na zmarłego ojczyma. Była żona gnębiła obecną. Kobieta pirat. Przymusowe rozliczenie. Idealna okazja.
Nastolatkowie obrabowali kolegę
15-letni Maciej G., 16-letni Damian M. oraz 14-letni Adrian J. to tzw. trudna mło-dzież. Są już znani policji, wcześniej bowiem sprawiali problemy wychowawcze. Zdarzały się kradzieże i zastraszanie młodszych kolegów w szkole, ale nikt z pokrzywdzonych nie chciał oficjalnie zeznawać. To rozzuchwaliło nastolatków. Na swoje ofiary wybierali coraz młodszych i słabszych kolegów. Tym razem okradli nowo poznanego kolegę. Zabrali mu telefon, a jeden z nich - Damian M. grożąc po-biciem, zmusił go także do oddania ubrania. Podczas kradzieży Maciej G. stwierdził, że tylko pożycza komórkę i odda ją. Nie zrobił tego, więc okradziony chłopiec sam próbował odzyskać aparat. Bez skutku. Powiadomił więc policję. Sprawa nieletnich przestępców trafiła do sądu, który rozstrzygnie o ich losie.Oszustwo na zmarłego ojczyma
33-letni Rafał S. został złapany w banku, kiedy próbował uzyskać kredyt w wyso-kości 21 tys. zł. Okazało się, że złożył w placówce fałszywe zaświadczenie o za-trudnieniu. Posłużył się przy tym firmową pieczątką... zmarłego prawie przed ro-kiem ojczyma. Za popełnione przestępstwo oszustowi grozi do ośmiu lat pozba-wienia wolności.Była żona gnębiła obecną
Marzena D. od pewnego czasu była nękana głuchymi telefonami. Ktoś dzwonił do niej późną nocą lub nad ranem z zastrzeżonego numeru telefonu. Nie odzywał się. Kobieta nie wiedziała, kto mógłby chcieć uprzykszać jej życie. Wydawało się jej, że nie ma żadnych wrogów. Kiedy telefony stały się nie do zniesienia, zwróciła się o pomoc do policji. Funkcjonariusze szybko namierzyli nocnego żartownisia. Okazało się, że do Marzeny D. dzwoniła była żona jej obecnego męża. 52-letnia Bożena D. była pewna bezkarności, bo... zastrzegła numer. Jej billingi nie pozostawiały złu-dzeń. 52-latka przyznała się do winy i poddała dobrowolnie karze grzywny.Kobieta pirat
34-letnia Magdalena M. była kompletnie pijana i z uporem próbowała prowadzić auto. Jechała zygzakiem, wjeżdżała na przemian na chodnik i na przeciwległy pas ruchu. Zdarzało się, że na niektórych światłach nie była w stanie ruszyć samo-chodem. Kierowcy innych pojazdów ostrzegali się przed nią przez CB-radio. Na jednym z przystanków autobusowych nietrzeźwa zatrzymała się i rozmawiała przez komórkę. Następnie wysiadła z samochodu i położyła się na jezdni, tamując ruch. Zaniepokojeni świadkowie myśleli, że zasłabła, ale ona po chwili wstała i próbowała jechać dalej. Wtedy przechodnie odebrali jej kluczyki i wezwali na pomoc funkcjo-nariuszy. Kobieta obrzuciła policjantów wyzwiskami, kopała w drzwi radiowozu i próbowała uderzyć jednego ze świadków. Pijaną awanturniczkę trzeba było poskro-mić siłą. Następną dobę 34-latka spędziła w izbie wytrzeźwień. Odpowie za kiero-wanie w stanie nietrzeźwości, znieważenie policjantów i spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym.Przymusowe rozliczenie
55-letni Wiesław F. pracował jako kurier. Jako narzędzie pracy otrzymał radiotele-fon z baterią i ładowarką. Po przepracowaniu niecałego miesiąca zakomunikował szefowi, że chce rozwiązać umowę o pracę i umówił się na rozliczenie. Miał dostać wypłatę i zwrócić firmowy sprzęt. Kiedy jednak uznał, że szef wypłacił mu za mało, stwierdził, że nie odda sprzętu. Pracodawca zgłosił sprawę policji. W mieszkaniu 55-latka funkcjonariusze bez trudu odszukali radiotelefon oraz ładowarkę z zasila-czem. Wiesław F. był oburzony i nie przyznał się do przywłaszczenia sprzętu. Tłu-maczył, że planował oddać telefon po rozliczeniu z pracodawcą. Sprawa trafi teraz do sądu.Idealna okazja
Święto Zmarłych to co roku idealna okazja do sfingowania kradzieży i pozbycia się auta. Tłok i zgiełk sprzyjają pomysłowości oszustów. Tego dnia bielańscy policjanci przyjęli trzy zgłoszenia o zniknięciu auta. - W jednym tylko przypadku kierowca zaaferowany świętem zapomniał, gdzie zaparkował swój samochód. W pozostałych nieuczciwi właściciele liczyli na to, że uda się upozorować kradzież i wyłudzić odszkodowanie lub uniknąć odpowiedzialności za stłuczkę - mówi policjant. 42-letni Marek O., który zgłosił kradzież, tak naprawdę auta nigdy nie widział. Był zaledwie figurantem, który zarejestrował samochód na swoje nazwisko, a następnie udał się na cmentarz i zadzwonił po policję z informacją o kradzieży pojazdu. Cel? Uzys-kanie odszkodowania. Teraz grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności.Fałszywymi zeznaniami chciał uratować swoją skórę także 29-letni Grzegorz A., który pod nieobecność swojej dziewczyny uszkodził jej auto. Uznał, że lepiej będzie wszystko ukryć i zapewnić sobie alibi. Złość kobiety przeraziła go widać bardziej, niż perspektywa zarzutów w związku z zawiadomieniem o niepopełnionym prze-stępstwie i składaniem fałszywych zeznań. Oszuści trafią przed sąd.
cehadeiwu
na podstawie informacji policji