Do trzech razy sztuka.
Andrzej S. miał do odbycia karę więzienia. Opuszczał kolegów z łezką w oku i bu-telką w ręce. Czułości nie było końca...
Podjął więc męską decyzję, stawił się przed bramą aresztu na Białołęce i oddał się w... ramiona Morfeusza. Wrażliwy na taki wi-dok pracownik pobliskiego zakładu poprosił o pomoc policjantów. Ci jednak nie byli czuli na prośby, a tym bardziej groźby mężczyzny i zamiast za więzienną bramę odstawili niedoszłego pensjonariusza do... izby wytrzeźwień. Następnie znalazł się w areszcie śledczym i usłyszał zarzuty. Nie był to jednak areszt, do którego wybrał się dzień wcześniej.
Następnym razem się uda, wszak do trzech razy sztuka...
jk
na podstawie informacji policji