REKLAMA

Białołęka

różne »

 

Chodząca historia

  30 kwietnia 2010

Tak mówią o Teofili Zychalak pracownicy Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego na Mehoffera. Ich najstarsza pensjonariuszka w grudniu skończyła 102 lata. Zakład jest jej domem już od 30 lat.

REKLAMA

Wychowała się na Wołyniu, tam ukończyła szkołę, była aktywną harcerką. Podczas wizyty u siostry, mieszkającej w Warszawie, poznała swojego męża. Małżonkowie zamieszkali w Czerwińsku nad Wisłą. Mieli tam duże gospodarstwo. Pani Tosia zatrudniała pracowników, o których dbała: gotowała im posiłki, interesowała się ich rodzinami. W czasie wojny część ich domu zajęli niemieccy żołnierze. Mimo to pomagała partyzantom. - Chodziłam po krowy nad Wisłę i dawałam naszym znaki światłem czy Niemcy są w gospodarstwie i czy możliwa jest przeprawa na drugą stronę rzeki. Pamiętam, jak w czasie powstania warszawskiego matki z dziećmi uciekały przez Wisłę na wieś. Były głodne, niektóre docierały do nas w porwanych ubraniach. Szyłam im koszule z prześcieradeł i dawałam jedzenie - wspomina.

W latach pięćdziesiątych Czerwińsk spustoszyła powódź. Gospodarstwo Zycha-laków zostało zniszczone. Zostali zmuszeni do przeprowadzki, w 1952 roku za-mieszkali w Sulejówku i mieszkali tam do 1984 roku. - Mąż Kazimierz, starszy o 12 lat, chorował na serce. Przenieśliśmy się do domu opieki przy ulicy Mehoffera. Mie-szkaliśmy tu razem przez dziewięć lat. Opiekowałam się mężem do końca. Byliśmy małżeństwem przez 51 lat - mówi pani Tosia.

Studwulatka pamięta zmiany w ośrodku, jego rozbudowę, ale też inne historie. - Jeszcze w 1986 roku jeździłam po lekarstwa dla pacjentów. Rano jechałam do Warszawy, na ulicę Piękną, bo u nas nie było apteki. Chciałam, żebyśmy mieli swo-ją aptekę, z czasem się udało. Pamiętam też, jak wojskowi przyjeżdżali do nas, grała nam orkiestra - wspomina pani Tosia. - W ubiegłym roku odwiedziła nas re-prezentacyjna orkiestra Wojska Polskiego, potem także orkiestra policji - potwier-dza pracownik ZOL.

Pomimo przeżytych ponad stu lat, pani Tosia nie straciła wigoru. Nadal jest peł-na życia. Wstaje o piątej rano, potrafi zrobić pranie, sprzątnąć swój pokój, prze-trzeć okna. - Przychodzę do pracy i zdarza się, że pani Tosia już zrobiła pranie, prosi tylko, żeby jej rozwiesić. Lubi mieć zajęcie. Robi nawet maskotki z włóczki - mówią pracownicy. Pensjonariuszka nie zapomina też o innych. Naprzeciw jej po-koju mieszka pani Jadzia, która czasem nie ma apetytu. - Ja jej mówię: Jadziu, musisz jeść! Ja muszę? - ona pyta, a ja mówię, że tak - mówi pani Tosia. Kiedy 11 lat temu za ścianą mieszkała pani Hania, która była sparaliżowana - jej także pani Tosia służyła pomocą. - Jak tylko zastukała w ścianę, biegłam i jej pomagałam. Te-raz jej córka, Marta, odwiedza mnie z dziećmi - mówi Teofila Zychalak. - Pani Tosia przyciąga do siebie wielu ludzi spoza jej rodziny - mówią pracownicy. Oprócz zna-jomych opiekuje się nią siostrzenica, która przyjeżdża ze Stanów.

Pogodna, spokojna i ciepła osoba - taka jest pani Tosia. Zapytana o przepis na długowieczność, odpowiada krótko: - To tylko od Boga zależy, ale nie można jeść za dużo słodyczy. Codziennie jem ząbek czosnku, zdrowa jest także kiszona ka-pusta, cebula i cytryna - mówi.

Wierzymy na słowo - w końcu sama jest przykładem.

bk

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Wstąp do księgarni

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBiałołęka

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane na TuBiałołęka

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

Kambukka Olympus
Kambukka Lagoon

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

City Break
City Break

REKLAMA

REKLAMA