Kosztowne parkowanie na Bródnie
3 listopada 2006
Wciąż odnoszę wrażenie, że wyjątkowo wiele z tego, co dzieje się naokoło w świecie, zaskakuje naszych rządzących. Przyzwyczailiśmy się nawet do tego, że prawie każdej zimy nasze służby miejskie są "zaskakiwane" opadami śniegu.
Autor jest wiceprzewodniczą-cym rady dzielnicy Targówek |
A skoro nie przewidzieli, to mamy jeszcze bar-dziej zakorkowaną Warszawę, tym bardziej, że włodarze z PiS-u nie wybudowali przez cztery lata ani mostów, ani też obwodnicy, a o stanie nawierz-chni dróg nawet nie chcę wspominać.
W naszej dzielnicy też nie brakuje "zaskakują-cych" tematów chociażby na Bródnie. Gęsto zabudo-wane, kilkudziesięciotysięczne osiedle powstałe w czasach, gdy posiadanie samochodu było czymś eks-kluzywnym, niestety staje się "dżunglą" i miejscem walki o kawałek miejsca do zaparkowania. Oczywiście tego też nikt nie przewidział, chociaż od wielu lat krążyły po mieście pomysły, aby w końcu zacząć budować parkingi wielopoziomowe, jak ma to miejsce w cywilizowanych państwach Europy. Dzięki takiemu przedsięwzięciu mieszkańcy Bródna skorzystaliby, mogąc wreszcie spokojnie zostawiać pojazdy w pobliżu bloków, zaś miasto wygospodarowałoby liczne grunty na nowe inwestycje. Oczywiście nikt nie wykonał do tego celu planów ani projektów, więc trwa wciąż stan permanentnej prowizorki do czasu, aż może się to wszystko "samo rozwiąże". Już 20 lat temu, nie mogąc liczyć na zaradnośc i szybkość władz, mieszkańcy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Niektóre wspólnoty zaradnie zagospodarowały tereny należące do miasta, aby urządzić tam parkingi społeczne. Niestety przeciwko tym ludziom skierowane są dziś decyzje PiS-owskich burmistrzów, co stało się przedmiotem gorących obrad sesji rady dzielnicy 19 października. W obronie mieszkańców wystąpiła Sylwia Góralska, wspierana w dyskusji przez radnych lewicy. Po zbadaniu sprawy okazało się, że nasi włodarze żądają od użytkowników parkingów społecznych przeszło 5-krotnie większej stawki czynszu dzierżawnego niż na pobliskiej Białołęce. Tymczasem większość z tych dzierżawców, to emeryci i nie stać ich na wydawanie ok. 100 zł miesięcznie. Na ich prośby burmistrz najpierw w ogóle nie reagował, a z czasem łaskawie zgodził się zaledwie na symboliczne ustępstwo. Nie wiem z czego wynika ta ignorancja. Być może wciąż pokutuje przekonanie, że niezamożni ludzie nie posiadają samochodów, co przecież w dzisiejszej rzeczywistości nijak się ma do faktów. Szkoda, że nasze obecne władze mają tak małą wyobraźnię. A przecież w życiu bywa tak, że kto nie ma wyobraźni, ten jest częściej zaskakiwany sytuacją, której nie przewidział. Osobiście mam nadzieję, że tym razem naszych PiS-owskich polityków zaskoczy słaby wynik wyborczy.
Sebastian Kozłowski