Koniec Ubera? Rząd chce zmienić prawo
4 kwietnia 2019
Rząd ugina się pod naciskami taksówkarzy. Jeśli zmiany wejdą w życie, ceny za przejazdy po Warszawie pójdą w górę.
Trwający od 2014 roku spór warszawskich taksówkarzy z amerykańską firmą Uber do złudzenia przypomina konflikty, do jakich dochodziło... w średniowieczu. Zrzeszeni w cechach rzemieślnicy starali się za wszelką cenę nie dopuścić na rynek konkurencji, często oferującej produkty lepsze jakościowo, tańsze czy bardziej zaawansowane technologicznie. Jeśli udało im się przekonać miejski samorząd, w życie wchodziły przepisy całkowicie zabraniające wykonywania danego zawodu osobom spoza cechu. Teraz historia zatoczyła koło.
Więcej biurokracji
We wtorek 2 kwietnia rząd przyjął projekt nakładający na kierowców Ubera obowiązek licencji na przewóz osób. Składając wniosek o jej wydanie osoba chętna do takiej pracy będzie musiała dołączyć informację o wpisie do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej albo Krajowego Rejestru Sądowego. Licencja wydana na 2-15 lat będzie kosztować 320 zł, na 15-30 lat - 380 zł, na 30-50 lat - 450 zł.
Z kolei Uber będzie musiał otworzyć rejestr przejazdów i przez pięć lat przechowywać w nim informacje o wszystkich zarejestrowanych przejazdach. Nie ulega wątpliwości, że firma i kierowcy przerzucą dodatkowe koszty na klientów, podnosząc ceny. Jak wyjaśnia rząd, chodzi głównie o wprowadzenie "równych zasad" (chodzi głównie o podatki) dla wszystkich osób świadczących usługi przewozowe.
Jest tanio
- Za przejazd Uberem z centrum Warszawy do Legionowa płacę 60 zł - mówi nasza czytelniczka. - Za taksówkę zapłaciłabym co najmniej 100 zł. Jeszcze większa różnica jest na krótkich trasach, np. spod mojego domu na stację SKM-ki: Uberem 10 zł, taksówką ponad dwa razy tyle.
Rząd chce, żeby nowe przepisy weszły w życie 1 stycznia.
(dg)