Komu przeszkadza bazar na Broniewskiego?
6 września 2013
"Koszmar", "slumsy", "syf" - takimi określeniami posługują się niektórzy mieszkańcy Bielan, kiedy pyta się ich o bazar na ulicy Broniewskiego. Innym z kolei miejsce to nie przeszkadza w ogóle, wiele osób bardzo chętnie z niego korzysta. - Bazar jak bazar. W tym miejscu to jest nawet wskazane, bo w pobliżu nic takiego nie ma - mówi jedna z mieszkanek pobliskiego osiedla.
Inwestując w niepewną przyszłość
Chociaż terenem bazaru włada Zarząd Dróg Miejskich, to za porządek odpowiedzialni są handlarze. Na "Arinie" odpowiada za to Stowarzyszenie Kupców i Rzemieślników o tej samej nazwie, na "Renacie" każdy kupiec ma dbać o własne stoisko - tu jest tak, że każdy ma swój pawilon, reszta go nie interesuje. - Może go nawet rozebrać i zostaje wtedy puste miejsce - mówi jeden z kupców. Elżbieta Płoska, prezes stowarzyszenia zajmującego się "Ariną", tłumaczy jak opieka nad bazarem wygląda z perspektywy kupców. - Za każdym razem, kiedy podpisuję umowę z Zarządem Dróg Miejskich, muszę liczyć się z tym, że w każdej chwili mogą kazać mi się stąd wynieść, bo będzie budowa drugiej nitki Broniewskiego. Zawsze jest punkt mówiący o tym. Nikt z kupców nie chce więc inwestować w ten interes, bo nie wiadomo, kiedy może się skończyć. Nie mamy pewnych perspektyw - mówi i broni swojego bazaru. - Od początku roku mieliśmy cztery kontrole sanepidu i nie zgłoszono nam żadnych nieprawidłowości. Regularnie wywożone są śmieci, jest ochrona, regularnie odbywa się dezynsekcja i deratyzacja. Na bazarze obok kończy się moja jurysdykcja - kwituje.
Bazar nie taki zły
Mimo wątpliwych walorów estetycznych bazar cieszy się niesłabnącą popularnością. - Często tu przychodzę, mam swoje ulubione stoiska, na których robię zakupy. Mieszkam w pobliżu i w ogóle nie przeszkadza mi to miejsce - mówi pani Emilia. - Ludzie, którzy domagają się likwidacji targu, nie pomyślą, że w przypadku spełnienia ich próśb, ceny w sklepie obok pójdą w górę. Wtedy z kolei będą narzekać, że jest za drogo. Zawsze będą narzekać. Nie pomyślą, że taki bazar to spore ułatwienie dla starszych osób z osiedla. Oni nigdzie nie kupią ubrań czy butów równie tanio, a nie mają możliwości pojechania na przykład na Marywilską - twierdzi pan Zbigniew, mieszkaniec pobliskiego osiedla, który jeszcze trzy lata temu prowadził na targowisku własną działalność gospodarczą. - Jeśli chodzi o estetykę, to może nie jest to zbyt ładne miejsce, ale pamiętajmy, że jest to bazar, a nie centrum handlowe. W tej chwili powinno być dość czysto. Widziałem, że było tam ostatnio odszczurzanie - dodaje.
Kiedy druga nitka Broniewskiego?
Nieprędko. Tomasz Kunert z miejskiego ratusza nie pozostawia wątpliwości: w Wieloletniej Prognozie Finansowej Warszawy na lata 2013-2020 przebudowa ulicy Broniewskiego nie figuruje. Handlarze także nie mają pewności co się wydarzy. - Przedłużają umowę czy nie? Nigdy nie wiadomo. Z taką niepewnością inwestycje w estetykę bazaru są skazane z góry na niepowodzenie - mówi pan Zbigniew.
Natalia Gadzina