REKLAMA

Białołęka

bezpieczeństwo »

 

Kolejne żelastwa w lesie

  6 lipca 2007

Wracamy do tematu pozostającego niewątpliwie w cieniu Czajki, ale również elektryzującego mieszkańców Choszczówki i Białołęki Dworskiej. W ubiegły czwartek po raz kolejny znaleziono w lesie w pobliżu Mehoffera wybuchowe żelastwa z czasów II wojny światowej.

REKLAMA

Liczne nowe budowy w tym rejonie spowodowały częstsze odkopywanie niebez-piecznych wojennych pamiątek. Ziemia kryje ich jeszcze na tyle dużo, że miesz-kańców ogarnia coraz większy strach. Piszemy o tym systematycznie co kilka tygodni. Apelujemy o saperską akcję czyszczenia terenu. Niestety bez efektu. Ani dzielnica, ani biuro bezpieczeństwa miasta nie podjęło żadnych działań. Biuro mówi, że to burmistrz ma coś z tym zrobić, dzielnica zaś szuka wsparcia w mieście.

W zeszłym tygodniu było jak zwykle. Spacerujący po lesie mieszkaniec zauwa-żył pociski moździerzowe. Wezwał policję. Potem przyjechali saperzy i jak zawsze żelastwo trafiło na poligon pod Nowym Dworem Mazowieckim. Takie właśnie pociski odnajdywane są najczęściej. W grudniu pisaliśmy o znacznie większym, najgroź-niejszym w ostatnim czasie znalezisku - niemieckiej "krowie", która - gdyby wy-buchła - mogłaby narobić bardzo wielu szkód na ulicy Polnych Kwiatów. Specjaliści mówią, że pociąg przejeżdżający w chwili takiego wybuchu mógłby zostać wykole-jony.

W jednym z ostatnich artykułów mobilizowaliśmy do działania radnego z Choszczówki Krzysztofa Pelca. Skutecznie zmobilizowaliśmy, choć radny też na razie nie ma efektów.

- Na jednej z ostatnich sesji rady dzielnicy zadałem pytanie burmistrzowi, co może zrobić zarząd dzielnicy wobec pojawiających się sygnałów na temat niewy-buchów na terenie Białołęki - poinformował "Echo" radny dwa tygodnie po tamtym artykule. - Zapytałem, czy możliwa byłaby akcja profilaktyczna polegająca na wys-łaniu saperów ze specjalistycznym sprzętem. Odpowiedź burmistrza sprowadzała się do tego, że mieszkańcy mają w przypadku znalezienia takich pamiątek wojny informować policję i urząd dzielnicy.

- Wysłaliśmy pisma do wszystkich szkół z poleceniem przeprowadzenia lekcji o niewybuchach - informuje burmistrz Jacek Kaznowski. - Dzieci i młodzież muszą wiedzieć, jak się zachować w obliczu takich znalezisk.

Jednak zdaniem burmistrza oczyszczenie terenu jest niewykonalne głównie z powodu kosztów.

Taka odpowiedź z pewnością nie satysfakcjonuje coraz bardziej przerażonych mieszkańców. - Właśnie kupiłem działkę w Choszczówce. Boję się łopatę wbijać - skarży się pan Andrzej.

- Strach psa do lasu puścić, a co dopiero dzieci - dodaje pani Anna.

- Na posiedzeniu komisji ochrony środowiska omawialiśmy ten temat i przygo-towujemy specjalny apel do zarządu, aby nastąpiła dodatkowa akcja sprawdzenia i oczyszczenia terenu przez saperów - informuje radny Krzysztof Pelc. - Czekamy ponadto na stanowisko urzędu miasta, bo może miasto wyasygnuje na ten cel stosowne środki i wspomniana akcja będzie łatwiejsza do przeprowadzenia, bo nie będzie problemu kto za to zapłaci.

- Przecież na miłość Boską utrzymujemy w tym kraju wojsko z podatków! Czy to nie jest zadanie dla nudzących się w koszarach żołnierzy? A może Irak i Afga-nistan są ważniejsze niż zdrowie i życie mieszkańców Choszczówki? - krzyczy do słuchawki zbulwersowany Czytelnik "Echa".

Tymczasem mieszkańcy podpowiadają, że taką akcję mogą przeprowadzić saperzy w ramach ćwiczeń wojskowych. Burmistrz obiecał "Echu", że sprawdzi, czy rzeczywiście jest taka możliwość. Ostatni raz podobna akcja miała miejsce sześć lat temu, ale jedynie w lasach Choszczówki. Znaleziono wówczas i zabezpieczono 250 kg groźnych pamiątek z roku 1944. Mimo że ponad 100 osób przez dwa dni pracowało, aby spacer po lesie stał się bezpieczny dla każdego pieszego i rowe-rzysty, żelastwa jest wciąż pełno. Lasy Choszczówki były rejonem koncentracji oddziałów niemieckich. W sierpniu 1944 roku podczas zaciętych walk, ziemia zosta-ła naszpikowana pociskami artyleryjskimi, granatami moździerzowymi, minami przeciwpiechotnymi, przeciwczołgowymi i innymi. Do dziś w lesie łatwo rozpoznać okopy, a wojenne pamiątki co i raz wypłukują deszcze.

- To, że tu są niewypały, to wiedza, którą się nabywało od dziecka - mówił w majowym wydaniu "Echa" Krzysztof Madej, sekretarz rady osiedla Białołęka Dworska. - Osobiście zdarzyło mi się w latach osiemdziesiątych wykopać dwa gra-naty, bo tzw. wiatraczków moździerzowych nie liczę. Wydaje mi się, że teren jest praktycznie niewyczyszczalny. Zresztą w ziemi są też tony śmieci żelaznych czy nieszkodliwego żelastwa z czasów wojny - np. łusek, części czołgów. Zapewne też nie wszystkie szczątki ludzkie ekshumowano. To był przecież mały Kursk. Teren był czyszczony kilkunastokrotnie - mówił Madej.

To dobrze, że po poprzednich publikacjach na ten temat radny Pelc wziął się do roboty. Szkoda, że na razie bez efektu. Pozostaje mieć nadzieję, że Polak będzie mądrzejszy przed szkodą, zwłaszcza że szkoda może być tragiczna. Specjaliści oceniają, że wojennego żelastwa jest jeszcze pełno w Choszczówce i Białołęce Dworskiej. Może tkwić wszędzie. Nawet w wielokrotnie przekopanych ogrodach.

bw

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBiałołęka

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane na TuBiałołęka

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA