Mieszkaniec Białołęki zgłosił kradzież samochodu marki Mercedes Sprinter wartości ok. 100 tys. złotych. Okazało się, że auto ukradł jego kolega.
Po zgłoszeniu kradzieży wszystkie jednostki policji patrolujące Białołekę zostały poinformowane o skradzionym aucie. Funkcjonariuszy jadących radiowozem ul. Leśnej Polanki zainteresowała stojącą na poboczu furgonetka, z której wysiadł kierowca i gorączkowo wokół niej biegał. Gdy podjechali bliżej, stwierdzili, że jest to poszukiwany mercedes o którym słyszeli w komunikacie. - Nic się nie stało, tylko się zakopałem, poradzę sobie - tłumaczył się mętnie 21-latek, Maciej M. Właściciel pojazdu uradowany z szybkiej reakcji policji udał się na ul. Leśnej Polanki po swój samochód. Na miejscu okazało się, że Maciej M. był znany właścicielowi. Co więcej, od kilku dni gościnnie przebywał w jego mieszkaniu. Okazało się również, że jest nietrzeźwy, miał we krwi ok. 1 promila alkoholu. Odpowie więc nie tylko za kradzież, ale także za jazdę po pijanemu.
cehadeiwu